Takie zapasy gazu w zbiornikach podziemnych, a także własne wydobycie ukraińskiego gazu oraz jego import z państw UE pozwala stwierdzać, że Ukraina gotowa jest do stabilnego przejścia przez okres grzewczy 2019–2020 –operator.

Ukraina ma powody do obaw: z końcem bieżącego roku wygasa kontrakt na dostawy rosyjskiego gazu przez Ukrainę do państw unijnych. Władze w Kijowie musieli zadbać o zapasy gazu, ponieważ Rosja chce całkowicie zaprzestać tłoczenia surowca do krajów zachodnich przez terytorium Ukrainy, o ile nie zostaną spełnione jej warunki.

Po trójstronnych konsultacjach, uwzględniających Unię Europejską, minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak potwierdził, że Rosja zaproponowała przedłużenie umowy z Ukrainą na krótkoterminowy tranzyt gazu. Warunek? Brak wdrożenia nowych wymogów UE. Nowak określił rozmowy jako bardzo konstruktywne. Ukraińcy chcą rozpocząć dalszą współpracę już w styczniu 2020 r. Rosja nie widzi jednak takiej możliwości dopóki nie zostaną uregulowane spory sądowe.

KE chce zapobiec ewentualnemu kryzysowi i zabezpieczyć dostawy do krajów unijnych po 31 grudnia 2019 r. Konflikt na Ukrainie to tylko jeden z problemów: planowane alternatywne trasy, w tym rurociąg Nord Stream 2, mogą nie być gotowe do eksploatacji w styczniu 2020 r.

Dla Ukrainy zaprzestanie tranzytu przez jej terytorium byłoby niekorzystne zarówno z powodów dotyczących bezpieczeństwa, jak i ekonomicznych. Rosja pozbawiłaby w ten sposób Kijów środków z opłat za tranzyt, umożliwiając sobie dodatkowo całkowicie odcięcie tego kraju od surowca z kierunku wschodniego. Dlatego ukraiński operator już teraz zapowiada, iż będzie domagał się od Gazpromu przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie 12 mld EUR odszkodowania za utracone wpływy z tranzytu.

Przeczytaj także: Pierwszy gazociąg offshore w Rumunii po 1989 r.