Pomysłodawcy projektu podkreślili, że na dnie Morza Bałtyckiego znajduje się około 20 tys. znanych wraków statków wojskowych i cywilnych, z których około 10% stanowi źródło zanieczyszczenia paliwami lub pozostałościami zatopionej amunicji. Niemal 80 lat po II wojnie światowej z niektórych wycieka niebezpieczne paliwo. Na stronie projektu czytamy, że np. rakotwórczy olej pirolityczny z wraku statku Stuttgart skaził już 40 ha Zatoki Gdańskiej. Inne pozostałości są bliskie rozkładu i wymagają dokładnej kontroli.

Konsorcjum BALTWRECK składa się z 14 podmiotów z Polski, Litwy, Niemiec i Szwecji, a koordynację prowadzi Instytut Maszyn Przepływowych Polskiej Akademii Nauk. Przedsięwzięcie polega na opracowaniu metod diagnostyki wraków oraz zaawansowanych technologii wykrywania i usuwania z nich niebezpiecznych substancji. Planuje się, że rozwiązania będą testowane w co najmniej trzech lokalizacjach. Przeprowadzona zostanie także analiza wpływu zatopionej amunicji i złóż węglowodorów na ekosystemy morskie.

W ramach BALTWRECK w warunkach zbliżonych do rzeczywistych przetestowany zostanie specjalny sensor stworzony przez naukowców Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ta część przedsięwzięcia toczyć ma się w basenie portowym przy współpracy z firmą Petrobaltic.

Pełna nazwa projektu brzmi Zapobieganie masowym zanieczyszczeniom chemicznym wód morskich z nieszczelnych wraków i składowisk amunicji/broni w południowym Bałtyku. Ze wspomnianej na wstępie kwoty nieco ponad 3 mln euro pochodzi z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego za pośrednictwem programu Interreg Południowy Bałtyk.

Jak napisano na stronie projektu, nadszedł czas, aby połączyć siły wszystkich istotnych instytucji zajmujących się badaniami morskimi, administracji morskiej i decydentów w regionie, w celu rozwiązania tego poważnego transgranicznego wyzwania w sposób metodologiczny, skuteczny i zgodny z międzynarodowymi standardami

Przeczytaj także: Baltic Hub – powstaje trzeci terminal. Wmurowano kamień węgielny