Koronawirus, pandemia, lockdown – cały świat zamarł na kilka-kilkanaście tygodni, a przynajmniej tak się wydawało. Zamknięci w domach mieszkańcy nie mieli możliwości obserwować, jak branża budowlana (w tym bezwykopowa) z narażeniem zdrowia nieprzerwanie realizuje kluczowe zadania dla funkcjonowania miast. Dr Samuel T. Ariaratnam, profesor i wykładowca w School of Sustainable Engineering & the Built Environment na stanowym uniwersytecie w Arizonie, opowiada nam, jak sytuacja wygląda na rynku w USA.
Samuel T. Ariaratnam. Fot. ASU
W ciągu ostatnich lat technologie bezwykopowe stały się bardzo popularne, regularnie stosowane są do prowadzenia prac budowlanych i renowacyjnych, m.in. w sektorze wod-kan, telekomunikacyjnym, paliwowym. Tego typu roboty uznawane są za niezbędne dla funkcjonowania miasta – ponieważ to dzięki ich wykonywaniu można zapewnić nieprzerwane dostawy wody i odbiór ścieków, ciągły przesył paliwa, łączność komunikacyjną.
Również w USA większość stanów opowiedziała się za tym, by w trakcie pandemii można było kontynuować prace związane z budową, utrzymaniem i renowacją sieci podziemnej. Wykonawcy z sektora bezwykopowego są nadal dość zajęci realizacją projektów. Obecnie pracują nad nadrobieniem zaległości, które mogły się pojawić w wyniku wybuchu pandemii, ale też angażują się w nowe projekty – mówi Ariaratnam.
Sytuacja jednak nieco się zmieniła, jak zaznacza ekspert, główną zmianą w realizacji jest zabezpieczenie pracowników na miejscu w zakresie dystansowania społecznego. Wszyscy pracownicy są zobowiązani do noszenia masek ochronnych i stosowania środków sanitarnych podczas pobytu w miejscu pracy.
To jednak nie wszystko. Rozprzestrzeniający się koronawirus wpłynął negatywnie na harmonogram dostaw. Niektórzy dostawcy, zgłaszający problemy związane z przerwaniem łańcuchów dostaw, zaczęli szukać alternatywnych źródeł np. komponentów – wyjaśnia Ariaratnam. Największy problem stanowiło bowiem sprowadzenie komponentów z Chin.
Efekt domina
Łańcuchy dostaw to jedno, palącą kwestią obecnie jest jednak również „domino zamówień”. Inwestorzy, obserwując sytuację na rynku, obawiają się rozpoczynania realizacji nowych projektów. Jeśli się wstrzymają z zamawianiem realizacji kolejnych przedsięwzięć, wykonawcy, którzy obecnie kończą jeszcze wykonywanie zadań zamówionych przed pandemią, nie będą mogli otrzymywać nowych zleceń. W efekcie sytuacja odbije się na producentach sprzętu – którzy uzależnieni są od wykonawców.
Czego jednak najbardziej boi się amerykański – choć nie tylko – rynek bezwykopowy? Największym wyzwaniem dla naszego sektora, powodującym ogromną niepewność, będzie tzw. druga fala epidemii. Jeśli kraj ponownie zostanie objęty lockdownem, może to mieć bardzo poważne skutki dla branży bezwykopowej, ale i całego sektora budowlanego – podsumowuje Ariaratnam.
Przeczytaj także: Waniek: branża budowlana sektora wod-kan opiera się kryzysowi
Konferencje Inżynieria
WIEDZA. BIZNES. ATRAKCJE
Sprawdź najbliższe wydarzenia
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.