Z przeprowadzanych co roku przez Polski Związek Firm Deweloperskich badań wynika, że żadne z naszych największych miast nie może pochwalić się wydaniem wszystkich decyzji o warunkach zabudowy w ustawowym terminie. Procesy są wydłużane przez potrzebę m.in. dodatkowych uzgodnień czy raportów środowiskowych, dużo czasu zajmują też sprawy związane z przyłączaniem mediów. Tak, zdaniem deweloperów, sytuacja wyglądała jeszcze przed epidemią. Jak przypomina Zbigniew Juroszek, prezes firmy Atal, czynnik administracyjny był największym wyzwaniem jeszcze na długo przed pojawieniem się zagrożenia epidemicznego. Tymczasem teraz, w związku z brakiem bezpośrednich wizyt w urzędach czy brakiem możliwości osobistego złożenia i odbioru dokumentów, czas potrzebny na dopełnienie formalnych kwestii dodatkowo się wydłużył.


Z punktu widzenia firmy deweloperskiej, szczególnie w obecnej sytuacji, niezwykle istotne jest utrzymanie płynności działania organów administracji oraz digitalizacja procedur. Nieprzewidywalność procedur związanych z wydawaniem zgód i decyzji w urzędach, w tym pozwoleń na budowę czy użytkowanie, ma niekorzystny wpływ na sektor nieruchomości i jest największą barierą, z jaką od lat mierzy się branża. Niepewność w aspekcie administracyjnym bezpośrednio przekłada się na poziom oferty oraz koszty prowadzenia inwestycji – mówi Zbigniew Juroszek.

Przeczytaj także: Rząd luzuje obostrzenia. Co się zmieni w II etapie?