Wojciech Kwinta: Jaka jest przyczyna braku dostępności niektórych podwykonawców, czy jest związana tylko z pandemią?

Michał Wrzosek: Zasadniczo tak. Po pierwsze, u części z podwykonawców pracuje wiele osób z Ukrainy.  Spośród nich niektórzy z premedytacją opuścili nasz kraj, uciekając przed pandemią, a inni nie mogą do nas wrócić z uwagi na zamknięcie granic. Po drugie, część polskich pracowników świadczy pracę zdalnie, ale nie w każdym przypadku jest to możliwe, dlatego wielu nie mogąc pracować na odległość, nie świadczy pracy w ogóle.

W.K.: Czy ta sytuacja może negatywnie wpłynąć na Budimex jako generalnego wykonawcę?

M.W.: Może mieć negatywne skutki, ponieważ przez braki kadrowe tempo realizacji prac na budowach jest wolniejsze. Informujemy inwestorów i klientów o zaistnieniu takiej sytuacji. W obliczu pandemii wywołanej rozprzestrzenianiem się koronawirusa – jest to działanie siły wyższej, przez co opóźnienie nie będzie skutkowało żadnymi dodatkowymi roszczeniami czy karami umownymi. Z drugiej strony jednak, brak postępu robót powoduje, że nie możemy wystawiać kolejnych faktur, co oznacza, że przepływ pieniędzy pomiędzy inwestorem, generalnym wykonawcą a podwykonawcami jest zaburzony, tak samo, jak nasza i naszych podwykonawców płynność finansowa.

Oczywistym efektem opóźnienia będzie też późniejsze zakończenie prac w obrębie danych kontraktów.

W.K.: Na ilu budowach Budimex notuje obecnie takie opóźnienia?

M.W.: Na niewielu; na realizowanych przez nas obecnie ponad 300 kontraktów jest ich zaledwie kilka, ale jeśli kryzys, którego obecnie doświadczamy, będzie się pogłębiać, wpłynie to na kolejne inwestycje.

W.K.: Najwięksi inwestorzy publiczni, PKP Polskie Linie Kolejowe (PKP PLK) i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), poinformowali o prowadzeniu rozmów z wykonawcami. Jak przebiegają te rozmowy?

M.W.: Tak, rozmowy się toczą i mają na celu wypracowanie możliwości takiego funkcjonowania, by budowy mogły się toczyć przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa epidemiologicznego, czyli, tak naprawdę, by połączyć ogień i wodę.

W.K.: Zapowiedzieli też, że wprowadzą przyspieszone płatności i rozliczenia oraz szybkie zatwierdzanie dokumentów: jak to będzie realizowane?

M.W.: Obieg dokumentów jest istotny – tempo ich zatwierdzania rzeczywiście wpływa na tempo prowadzenia prac. Byłoby to dla nas przydatne, gdyby można było zdalnie zatwierdzać niektóre decyzje. Przyspieszone płatności też są istotne – ale na razie nie wiemy, jak będzie to wyglądało w praktyce.

W.K.: Proponowane jest rozliczanie wykonawcy za wykonanie np. kolejnego fragmentu drogi, a nie zakończenia pewnego etapu inwestycji, jak to jest obecnie praktykowane. Czy to dobre rozwiązanie?

M.W.: Każde działanie, które pozwoli na uwolnienie przepływu pieniędzy, płatności „z góry”, będzie dobre, nie tylko dla wykonawców czy podwykonawców, ale dla całego systemu, dla gospodarki.

W.K.: Rząd przesłał do Sejmu projekt tzw. tarczy antykryzysowej. Znajduje się tam m.in. zapisy, zgodnie z którym wykonawcy, realizujący zamówienia publiczne, nie będą obciążani karami umownymi.

M.W.: Mamy w kontraktach zapis o „sile wyższej”, a sytuację, w której jesteśmy, można tak zakwalifikować – dlatego ten zapis nie jest do końca potrzebny; ale oczywiście każdy taki zapis jest dobry. Na przyszłość jednak warto byłoby raczej zająć się innymi regulacjami, na przykład absurdalnie wysokimi karami za jeden dzień opóźnienia np. w dostarczeniu dokumentacji. Trzeba zadbać o to, by prace na budowach mogły być realizowane płynniej.

Przeczytaj także: Dariusz Blocher: zdalne budowanie nie istnieje