Szanowni Państwo!

Znamy się od lat. Z niektórymi od kilku, a z niektórymi od kilkunastu. A z niektórymi to od ponad dwudziestu. Zarówno wasze firmy, jak i, mam nadzieję, moja, i jej podobne, są uważane za solidnych partnerów w interesach. Inaczej byśmy ze sobą nie współpracowali. Czas, w którym przyszło nam teraz działać, jest naprawdę wyjątkowo trudny. I myślę, że w związku z tym wymaga też wyjątkowego podejścia do biznesu.

Tak się składa, że to Wasze firmy są zamawiającymi. W związku z tym Wy „rozdajecie karty” i Wy dyktujecie warunki. I o te warunki mi teraz chodzi. Przez lata wypracowaliście procedury w maksymalny sposób zabezpieczające interesy Waszych firm. To dobrze, bo przecież dysponujecie publicznymi pieniędzmi. Ale bardzo, bardzo Was proszę – obudźcie się i popatrzcie za okno. I zobaczcie, że sytuacja „trochę się zmieniła”. Jak w dzisiejszych czasach można w warunkach przetargu żądać od dostawcy ustalenia na materiały stałej ceny „do końca 2021 roku”? Szczególnie, że większość komponentów pochodzi z importu i ich cena jest zależna od kursu Euro. Jak można wymagać od dostawcy krótkich, kilkudniowych terminów realizacji zamówienia, w sytuacji, gdy transport ledwie dyszy i są wprowadzane restrykcje w poruszaniu się? Przecież nawet rowerem Wam tego nie zawiozę, bo Policja mówi, że nie wolno.

Proszę Was o rozsądne podejście do wyjątkowej przecież sytuacji i umożliwienie elastycznego prowadzenia interesów. Przecież nie chodzi o to, żeby nas wykończyć drakońskimi karami umownymi w sytuacji, gdy naprawdę walczymy o przeżycie! Myślę, że chodzi o to, abyśmy mogli za kilka miesięcy (a może lat) spotkać się znowu na targach czy konferencjach i z dumą opowiadać o tym, że RAZEM „daliśmy radę”.

Michał Andrzejewski, dyrektor techniczny Gamm-Bud sp. z o.o.

Przeczytaj także: Pandemia