Podczas spotkania sztabu kryzysowego we Wrocławiu, w którym uczestniczył premier Donald Tusk, Kopczyńska wyjaśniła, że problemem jest przerwanie wału przeciwpowodziowego, a nie tamy. – „Nie doszło do uszkodzenia tamy, tylko uszkodzenia prawego brzegu wału przeciwpowodziowego” – powiedziała. Uspokoiła również, że sytuacja w Ostrawie nie wpłynie na Polskę. – „Jest to bardzo trudna sytuacja dla strony czeskiej, bo ta woda rozlewa się na Ostrawę, nie przyjdzie do Polski” – podkreśliła.

Czeskie media informują, że woda z Odry wdarła się już do jednej z dzielnic Ostrawy – Przywóz. Zalane zostały m.in. lokalna remiza straży pożarnej i komenda policji. W dzielnicy nie ma prądu, a telefony komórkowe przestały działać.

Na wale powstały dwie wyrwy, każda o wielkości 50 metrów, co doprowadziło do rozległych zniszczeń. Trwa akcja ratunkowa, w ramach której strażacy próbują uszczelnić konstrukcję przy pomocy olbrzymich worków z piaskiem, zrzucanych z powietrza. Operacja jest skomplikowana, ponieważ trzeba brać pod uwagę zarówno siłę nurtu w korycie rzeki, jak i wypływającej z niej wody. – „Ogromne worki z piaskiem muszą być zrzucone przed wyrwą w wale, by nurt rzeki sam załatał dziurę” – tłumaczą strażacy.

Początkowo do akcji użyto dźwigu, jednak jego ramię okazało się za krótkie, co wymusiło wykorzystanie śmigłowca. Mimo trwających intensywnych działań, władze miasta nie wykluczają, że wały mogą całkowicie ustąpić, co otworzy wodzie drogę do kolejnych dzielnic Ostrawy, takich jak Nova Ves i Mariánská Hora.

Z dzielnicy Przywóz ewakuowano już kilkaset osób. W niektórych miejscach ewakuacja była możliwa jedynie przy użyciu pontonów lub śmigłowców, ponieważ zalane bloki są odcięte od reszty miasta.