W artykule, opublikowanym w „Nature Communications”, naukowcy wskazują, że pod koniec obecnego wieku zjawisko przelewania się morza przez nabrzeża (ang. overtopping) będzie 50 razy częstsze niż obecnie. Tylko w ciągu ostatnich 20 lat na całym świecie każdego roku przelewało się na ląd blisko 50% więcej wody niż wcześniej. To efekt nie tylko podnoszenia się poziomów oceanu i zwiększonej częstotliwości występowania sztormów, ale także przyrostu wysokości fal na odsłoniętych, otwartych wybrzeżach.

Dla nadmorskich miejscowości i zlokalizowanych tam często portów, szczególnie tych położonych nisko, oznacza to postępującą erozję, wzrost poziomu wód i podtopienia. Autorzy badań ocenili, że najbardziej zagrożony jest region Zatoki Meksykańskiej, wschodniej Afryki, ale także Morza Bałtyckiego. Wprawdzie polskie wybrzeże jest póki co chronione m.in. przez lasy i wysoko położone wydmy, które stanowią naturalną barierę dla wysokich fal, jednak mniej bezpieczne są porty morskie. Rozwiązaniem może być podnoszenie nabrzeży.

Morze się wciąż podnosi, a my nie podnosimy nabrzeży. One mogą być dobrze zaprojektowane, ale dla warunków panujących w XIX wieku. W tej chwili takie same sztormy jak 100 lat mogą coraz częściej powodować przelewanie się fal przez nabrzeża; już to obserwujemy. A jeżeli poziom morza jest prawie na poziomie nabrzeża to wystarczy mała fala i woda przenosi się na drugą stronę nabrzeża, do miasta, co może powodować duże straty finansowe. Problem zatem nie jest trywialny – skomentował w rozmowie z Polską Agencją Prasową (PAP) prof. Jacek Piskozub z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk.

Przeczytaj także: Port Szczecin: rozpoczęło się wzmacnianie nabrzeży