Joanna Bień: Jaki jest stan sektora hydroenergetycznego w Polsce?

Ewa Malicka: Sytuacja niemal wszystkich wytwórców energii w elektrowniach wodnych jest dramatyczna. Jest to efekt wygaszania funkcjonującego do tej pory sytemu zielonych certyfikatów w sposób zupełnie nieodpowiedzialny. Producenci energii z większości odnawialnych źródeł uzyskują za wytworzoną energię ceny o ponad połowę niższe niż jeszcze kilka lat temu. W najgorszej sytuacji są wytwórcy spłacający kredyty inwestycyjne. W przypadku elektrowni wodnych uzyskiwane obecnie przychody nie wystarczają nawet na pokrycie kosztów związanych z eksploatacją obiektów, szczególnie tych najmniejszych. Jeśli do tego dochodzi konieczność spłaty kapitału obcego – wytwórca nie ma żadnych szans na utrzymanie instalacji.

Trzeba przy tym pamiętać, że rynek odnawialnych źródeł energii to rynek regulowany. Inwestor otrzymuje cenę, jaką wyznaczają mechanizmy wsparcia, nie ma możliwości samodzielnego obniżania jej czy podnoszenia. Wytwórcy nie mają więc żadnej możliwości przeciwdziałania malejącym wpływom ze sprzedaży energii. Jednocześnie koszty związane z funkcjonowaniem elektrowni wodnych rosną i będą nadal rosły po wejściu w życie nowego Prawa wodnego, którego projekt właśnie trafił do Sejmu.

J.B.: Możliwa jest więc poprawia tej trudnej sytuacji, w jakiej znaleźli się polscy producenci energii w hydroelektrowniach?

E.M.: Wyjściem z tej trudnej sytuacji mogłyby być aukcje migracyjne, pozwalające na przejście istniejącym instalacjom z systemu certyfikatów do systemu aukcyjnego, w którym wytwórcy mogliby uzyskiwać wyższe ceny. W grudniu ubiegłego roku odbyła się taka aukcja. Niestety – ze względu na ograniczenia związane z samym tzw. koszykiem aukcyjnym, w którym Małe Elektrownie Wodne (MEW) mogą startować –  udział w niej mogły wziąć tylko bardzo nieliczne instalacje. System aukcyjny wymaga bowiem, by instalacje w koszyku stworzonym z myślą o hydroenergetyce, każdego roku spełniały wymóg produkcji określonej ilości energii w przeliczeniu na wielkość mocy zainstalowanej. Chodzi o wyprodukowanie rocznie minimum 3504 MWh na megawat instalowanej mocy. Wśród istniejących instalacji MEW do 1 MW ponad dwie trzecie w latach suchych nie spełnia tego wymogu. Elektrownie wodne projektuje się przecież dla średnich rocznych przepływów wody w rzece, najdłużej trwających w okresie wielolecia (np. 25 lat). W poszczególnych latach z natury rzeczy przepływy są niestabilne i odbiegają od tej średniej. Wielkość wahań jest większa lub mniejsza w zależności od rzeki i czynników pogodowych. Z tej przyczyny bardzo ryzykowne dla wytwórcy jest podjęcie wymaganego przez ustawodawcę zobowiązania do spełnienia wspomnianego stopnia wykorzystania mocy, w dodatku w każdym roku oddzielnie. Omawiany wymóg jest niespełniany także przez elektrownie wodne pełniące funkcje usługowe w systemie elektroenergetycznym oraz przeciwpowodziowe. Moc instalowana w tych obiektach jest z racji pełnionych usług z zasady znacznie zawyżona. 

J.B.: Z jakimi konsekwencjami muszą się liczyć producenci energii w hydroelektorwniach w sytuacji, gdy nie spełnią wspomnianego limitu produkcji?

E.M.: Karą za niewypełnienie stopnia wykorzystania mocy jest bardzo ostra – zwrot otrzymanej pomocy publicznej. Jak widać, przechodzenie z systemu zielonych certyfikatów do aukcji jest w obecnych warunkach niezwykle ryzykowne, a dla wielu przedsiębiorców po prostu niemożliwe. Głównie dlatego tak niewiele instalacji hydroenergetycznych wzięło udział w grudniowej aukcji (wygranych ofert było 49 na 677 potencjalnych uczestników aukcji, a oferowany wolumen wykorzystało jedynie w 32%) i dlatego branża MEW postuluje wprowadzenie koszyka aukcyjnego przeznaczonego wprost dla technologii hydroenergetycznej.

Kolejną kwestią jest nieprzystosowanie systemu aukcyjnego do małych przedsiębiorców. Przystąpienie do aukcji w przypadku niewielkich wytwórców wiąże się ze zbyt wielkim kosztem i ryzykiem oraz wymaga udziału w skomplikowanych procedurach. Mniejsi wytwórcy, w przeciwieństwie do dużych inwestorów, nie są w stanie pokryć kosztów obsługi prawnej niezbędnej przy korzystaniu z systemu aukcyjnego. W przypadku popełnienia błędów sankcje i kary są niewspółmiernie dotkliwe w stosunku do skali działalności prowadzonej przez małych wytwórców.

Problemem małych wytwórców jest również konieczność dostosowania tempa realizacji inwestycji do terminu ogłaszanych aukcji. Jest to utrudnienie szczególnie istotne w branży hydroenergetycznej, w przypadku której czas uzyskiwania niezbędnych pozwoleń administracyjnych jest bardzo trudny do przewidzenia.

Wyeliminowanie tego problemu mogłoby polegać na wprowadzeniu uproszczonego mechanizmu dla mniejszych wytwórców polegającego na stosowaniu systemu taryf gwarantowanych.

J.B.: Jak w kontekście trudności, z którymi boryka się hydroenergetyka, ocenia Pani możliwości jej rozwoju w przyszłości?

E.M.: Energetyka wodna w Polsce ma spory potencjał rozwojowy, gdyż działające obecnie elektrownie wykorzystują techniczny potencjał hydroenergetyczny krajowych rzek zaledwie w około 17% (2 TWh rocznie z 12-13 TWh technicznego potencjału energetycznego, jaki tkwi w polskich rzekach). W krajach europejskich poziom ten sięga średnio 50%. Niezagospodarowany potencjał hydroenergetyczny uwidacznia się również w innych statystykach. Z danych Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej wynika, że tylko 4,5% spośród zinwentaryzowanych budowli piętrzących wykorzystywanych jest do produkcji energii.

J.B.: Nie ulega wątpliwości, że branża potrzebuje wsparcia ze strony rządządzych.

E.M.: Rząd wydaje się zainteresowany wykorzystaniem potencjału energetycznego rzek. W przyjętej w lutym Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR) do projektów strategicznych w obszarze energii zaliczono m.in. „zwiększenie wykorzystania i rozwój hydroenergetyki poprzez eliminację barier administracyjnych w obszarze inwestycji w zakresie hydroenergetyki, rozwój przemysłu wytwarzającego urządzenia na potrzeby energetyki wodnej oraz zagospodarowania lub odbudowy istniejących piętrzeń́ będących własnością̨ Skarbu Państwa na potrzeby wytwarzania energii elektrycznej”. Warto również wspomnieć, że w krajowym planie działań w zakresie energii ze źródeł odnawialnych zaplanowano wzrost mocy zainstalowanej w elektrowniach wodnych do roku 2020 do poziomu 1152 MW. Biorąc pod uwagę̨ aktualny stan mocy zainstalowanej w elektrowniach wodnych (993,995 MW), aby zrealizować cel na rok 2020, w ciągu najbliższych trzech lat moc zainstalowana w tych źródłach powinna wzrosnąć o 158 MW.

J.B.: Czy taki scenariusz jest możliwy? 

E.M.: W opinii branży MEW osiągnięcie celów zawartych we wspomnianych wyżej dokumentach zależy od eliminacji istniejących barier rozwoju. A obecnie, jako podstawowe bariery w obszarze inwestycji w zakresie energetyki wodnej, branża wskazuje wspomniane już: brak rentowności zrealizowanych dotychczas inwestycji w systemie zielonych certyfikatów, brak odpowiedniego koszyka aukcyjnego dla energetyki wodnej oraz nieprzystosowanie systemu aukcyjnego do małych przedsiębiorców. W bardziej ogólnym wymiarze można natomiast mówić głównie o problemie braku stabilnych, przewidywalnych i przystępnych rozwiązań prawnych tworzących sprzyjające warunki do inwestowania w energetykę wodną.

Przeczytaj również: "Jakie reaktory jądrowe wciąż działają w Europie?"