Brzeszcze, mała miejscowość położona pomiędzy Pszczyną a Oświęcimiem na Podbeskidziu. Jedna kopalnia, jeden hotel i pływalnia oraz nowo wzniesiony supermarket, który oprócz tego, że się wybudował to i musiał ponaprawiać i wybudować coś wokół siebie. Ponieważ powstał tam duży parking, należało teraz odwodnić jego teren. W tym celu trzeba było naprawić istniejący kanał deszczowy lub go przebudować.
.jpg)
Wstępną ekspertyzę, polegającą na czyszczeniu i monitoringu, przeprowadziła firma Unimark i przekazała do decyzji inwestora. Jak się okazało, istniejący kanał deszczowy DN800 na wysokości parkingu i drogi dojazdowej, był w tragicznym stanie. Jak Państwo widzą na załączonych zdjęciach, kanał uległ deformacji we wszystkich możliwych płaszczyznach. Mamy tu pęknięcia wzdłużne góry i dołu kanału oraz prawego i lewego boku, pęknięcia poprzeczne i okrężne, a także przesunięcia w górę i w dół oraz na boki. Prześwit w niektórych miejscach zawęził się do 280 mm.
Po długich pertraktacjach inwestor zgodził się, by po naprawie średnica kanału wynosiła DN500. Zamówienie uzyskała firma Unimark z Wadowic i zwróciła się do nas z propozycją wykonania tego zadania. Ponieważ już wcześniej pracowaliśmy razem przy podobnych projektach, zdecydowaliśmy się na podjęcie tego zadania. Zaproponowaliśmy do wykonania tego projektu rury przeciskowe firmy HOBAS o średnicy 560/500 mm. Po otrzymaniu informacji o terminie dostawy rur udaliśmy się na miejsce. Wykonano niezbędne prace przygotowawcze, zainstalowano urządzenie technologiczne, przeciągnięto żerdzie ciągnące i przywieziono rury na budowę. I nagle okazało się, że firma HOBAS dostarczyła nam rury o średnicy 616/560 mm. "Szlag mnie trafił" na miejscu, ale trudno - głowica trochę za mała, jednak próbujemy.
Poszło całe 6 m i? jak walnęło, jak rąbnęło i? cisza. Sprawdzamy, wszyscy cali, maszyna zniknęła. Wpuszczamy kamerę - jest 5 m dalej w kanale. Kamera w drugą stronę. Urwana żerdź przy głowicy (jak widać na zdjęciu). Krótka narada, co robić? Po pierwsze - wykop, po drugie - budowa nowej głowicy, wreszcie po trzecie - łapać uszkodzone części i jechać do Niemiec po nowe, a stare oddać do zbadania, by ustalić co się stało. Czas ucieka - termin zakończenia już za chwilę. Pora na działanie. Jak ustaliliśmy, tak też zrobiliśmy i rozbiegliśmy się na wszystkie strony, by jak najszybciej przystąpić do pracy. Po tygodniu jesteśmy z powrotem na miejscu. Mamy nową głowicę, nowe części do maszyny i wykop. Pytanie brzmi: czy tym razem się uda? Zaczynamy. Powoli, powoli zaczyna iść...
Zrobiliśmy połowę. Dobra nasza. Następna studnia i następny kłopot. Za wąska. Cholera, co robić? Wykopu zrobić nie można, bo rozleci się droga zaopatrzeniowa, a samochody wożą towar non stop, bo za tydzień wielkie otwarcie. Pada hasło: spróbujmy przebudować studnię od środka. Udało się. Jedziemy dalej. Powoli, powoli i... nareszcie koniec. Prezes Marek z Unimarku mówił mi później, że mało brakowało a straciłby do reszty ostatnie włosy na głowie - podobnie zresztą, jak i ja. Ale praca na świeżym powietrzu wpływa dobrze na ukrwienie głowy i porost włosów tak, że to, co zostało nam jeszcze na głowie, mam nadzieję, zostanie na długie lata. Ale serio. Pewnych problemów możnaby uniknąć, gdyby wszystko zostało odpowiednio przygotowane. Po pierwsze - rury, po drugie - głowica do rur, a po trzecie - gdybyśmy tylko znali wymiary studni... Ale poza tym wszystko O.K., dobrze płacili, więc nie ma się co żalić.

Konferencje Inżynieria
WIEDZA. BIZNES. ATRAKCJE
Sprawdź najbliższe wydarzenia
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.