Z danych duńskiego Ministerstwa ds. Klimatu wynika, że do 2030 r. Dania nie będzie mieć już swojej ropy i gazu i całkowicie uzależni się od paliw z importu. A władze nie chcą powtórki kryzysu paliwowego z lat 70. Stąd duży nacisk na odnawialne źródła energii (w Danii 20 proc. energii elektrycznej już dziś produkuje się z wiatru).

Założenia ProjectZero nie mówią jednak, że Sonderborg będzie miastem zeroemisyjnym – bo to niemożliwe. Projekt zakłada ograniczenie emisji oraz neutralizowanie tego, co mimo to zostanie wyemitowane. 53 proc. emisji pochodzi z budynków, dlatego nowe mają być budowane w najnowocześniejszych technologiach, maksymalnie ograniczających emisję gazów cieplarnianych. Chodzi m.in. o domy pasywne (o niskim zapotrzebowaniu na energię grzewczą, głównie przez zastosowanie standardów izolacyjnych, w których źródłem ciepła są m.in. mieszkańcy, urządzenia elektryczne i ciepło odzyskane z wentylacji), w których zapotrzebowanie na energię jest średnio ośmiokrotnie niższe niż w tradycyjnych budynkach. Dodatkowo w Sonderborgu ma się zwiększyć udział energii słonecznej, geotermalnej i biogazu. Środki transportu zaś, m.in. publicznego, mają jeździć na ekopaliwie (25 proc. emisji pochodzi właśnie z transportu).
Koszty całego przedsięwzięcia nie są jeszcze dokładnie oszacowane - pisze "Rzeczpospolita".