Do udziału w projektach infrastrukturalnych szykują się największe polskie przedsiębiorstwa budowlane, dla których praktycznie zamarł ostatnio rynek tzw. kubaturowy – w tym mieszkaniówka i biurowce. – W najbliższych latach bardzo mocno stawiamy na infrastrukturę – potwierdza Roman Wieczorek, prezes zarządu Skanska, i dodaje, że spodziewa się wzrostu wartości kontraktów publicznych w portfelu spółki wartym 5,5 mld zł.

Zdaniem ekspertów firmy budowlane coraz wyraźniej dostrzegają, że obecnie w Polsce istnieją z grubsza dwa rynki. Pierwszy – projektów infrastrukturalnych zasilanych dodatkowo przez dotacje unijne, i drugi – cała wegetująca reszta. Analitycy oceniają, że wartość zamówień w tej drugiej grupie spadnie w latach 2009 – 2010 o ponad dwie trzecie.

Tymczasem wartość planowanych inwestycji infrastrukturalnych może przyprawić o zawrót głowy. Sama tylko Warszawa przewiduje, że do 2013 r. jej wydatki na inwestycje wyniosą 22 mld zł. Z tego w tym roku do rozdysponowania będzie ok. 3,5 mld zł, w 2010 – 3 mld zł, a w 2011– 2,8 mld zł.

Równie atrakcyjnie wygląda program budowy autostrad i dróg ekspresowych. W latach 2009 – 2011 jego realna szacunkowa wartość, oceniana przez analityków branży, to przynajmniej 50 mld zł. Nawet jeśli i tu zakres tych planów ograniczą cięcia budżetowe, to i tak do podziału pozostanie całkiem spory tort. Przykładem może być Główna Dyrekcja Dróg i Autostrad, która ogłosiła plan, według którego na wydatki na budowę autostrad w 2009 r. pójdzie od 32 do 33 mld zł. Rząd co prawda może ściąć jeszcze te wydatki o 5 – 6 mld zł, ale firmy budowlane i tak będą mogły walczyć o sowite kontrakty.