Jego zdaniem "bardzo wiele instytucji spekulacyjnych realizuje dzisiaj swoje zyski na deprecjacji (osłabieniu) złotego". Należy pamiętać, że kilkadziesiąt procent transakcji dotyczących złotówki odbywa się poza granicami Polski, w Londynie; nie mamy specjalnie wpływu na wartość naszej waluty - ocenił Sadowski.
W jego opinii zły trend dla polskiej złotówki będzie trwał dopóty, dopóki na rynku nie pojawią się "inne fundusze spekulacyjne, które będą chciały +skonsumować+ swoje zyski i zagrać na umocnienie złotówki".
Zdaniem wiceszefa Centrum Adama Smitha, negatywna tendencja na polskim rynku walutowym powinna się odwrócić, bo "w pewnym momencie ktoś zacznie spekulować w drugą stronę".

Według głównego ekonomisty PricewaterhouseCoopers Witolda Orłowskiego, spekulacja to działania nastawione na krótkookresowy zysk. "Niekoniecznie musi to oznaczać plan osłabienia złotego, ale realizowanie strategii, w której kurs naszej waluty będzie się osłabiać" - zaznaczył. Dodał, że złotówkę łatwo jest osłabić nawet poprzez niewielkie transakcje na rynku.
W opinii Orłowskiego, wahania kursu złotego są ceną jaką płaci się za posiadanie słabej waluty. Uniknięcie tych wahań będzie możliwe dzięki wprowadzeniu do Polski euro.
Ekspert zaznaczył, że w tej chwili tracą wszystkie waluty naszego regionu. "Natomiast od kilku miesięcy (...) złoty traci wyraźnie więcej od innych walut, mimo, że gospodarka polska jest w lepszym stanie niż węgierska i to każe się zastanawiać, czy nie mamy do czynienia z grą spekulacyjną" - mówi Orłowski.

Zdaniem byłego ekonomisty Międzynarodowego Funduszu Walutowego w Waszyngtonie dra Marcina Piątkowskiego z Akademii Leona Koźmińskiego kryzys pokazuje dobitnie, że kursy walut są "prawie niezależne od polityki gospodarczej, prowadzonej w danym kraju". W jego ocenie, przyczyną osłabienia polskiej waluty jest m.in. wycofywanie się zagranicznych inwestorów z naszego regionu oraz duża niepewność co do koniunktury gospodarczej w regionie.