W lipcu wprowadzono w Polsce elektroniczny system poboru opłat drogowych. Tym samym zniknęły też obowiązujące wcześniej winiety, a opłaty na bramkach pobierane są przez koncesjonariuszy. Okazuje się jednak, że nowoczesny system obejmuje tylko 86% płatnych odcinków dróg.
Fot. inzynieria.com
Puls Biznesu powołuje się na test przeprowadzony przez jedną z firm, która nie została wybrana w przetargu na wprowadzenie w Polsce e-myta. Testowy kierowca przejechał dla przykładu odcinek od Lubnia do Szarowa. Kalkulator systemy viaToll oszacował koszt podróży tą trasą na 41,27 zł. Po przejechaniu całego odcinka okazało się jednak, że opłata zmniejszyła się do 24,23 zł. W ramach eksperymentu przetestowano ponad 370 km dróg krajowych oraz około 700 km autostrad i dróg ekspresowych. Okazało się, że opłaty naliczane są w mniejszych stawkach niż wskazuje na to kalkulator.
GDDKiA tłumaczy, że właśnie takiego wyniku oczekiwano. Dochód z e-myta spodziewany był na około 86%. Policzono, że w okresie od lipca do końca roku system ma przynieść dochód na poziomie około 440 mln zł. W przypadku, kiedy kwota będzie znacząco niższa, firma Kapsch, która wprowadzała system będzie musiała uzupełnić stratę. Równocześnie też trwają prace nad uszczelnieniem e-myta. Podobno na 86% dróg system jest w pełni szczelny. Reszta wymaga jeszcze pracy. Obecnie działa 400 bramownic, a na zamontowanie czeka kolejnych 30.
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.