Jak podaje RMF24, od czasu wstrząsu pracownik był w kabinie operatorskiej, nie bez powodu nazywanej potocznie klatką.

Maszyna go uratowała, dlatego że nasze maszyny są specjalnie wzmacniane, aby operator, który jest w takiej klatce był bezpieczny. Są w stanie te maszyny i te klatki wytrzymać bardzo duży nacisk skał. Technika zadziałała - powiedziała podczas konferencji dyrektor ds. komunikacji KGHM Polska Miedź Lidia Marcinkowska-Bartkowiak.

Do wstrząsu w kopalni Rudna, na głębokości 770 m i o energii 9,8 x 107 J, doszło we wtorek, 29 stycznia 2019 r., o godz. 13.53 na oddziałach G1 i G2. Wtedy w rejonie zagrożenia przebywały 32 osoby. Cały czas trwa akcja ratownicza, udział w niej bierze sześć zastępów ratowników z Jednostki Ratownictwa Górniczo–Hutniczego KGHM. Z 14 górników zaginionych po zdarzeniu odnaleziono już wszystkich.

Obecnie, w środę rano, nadal poszukiwany jest jeden górnik. Ratownicy pracują z ciężkimi maszynami. Teren rumowiska jest penetrowany z dwóch stron – w nocy z wtorku na środę powiedziała dyrektor ds. komunikacji KGHM Polska Miedź Lidia Marcinkowska-Bartkowiak. Dodała, że zaginionego górnika nie udało się zlokalizować.


 

Rejon wstrząsu, który przeszukują ratownicy, ma powierzchnię 650 m x 750 m.

Rudna to największa kopalnia rudy miedzi w Europie i jedna z największych głębinowych kopalń tej rudy na świecie. W oddziale funkcjonuje 11 szybów o głębokości od 900 m do 1244 m – trzy wydobywcze, cztery wentylacyjne oraz cztery zjazdowo-materiałowe.

Przeczytaj także: Silny wstrząs na Śląsku