Lotnisko planowane w estuarium Tamizy w odległości kilkudziesięciu kilometrów na wschód od Londynu ma być wyjątkowym osiągnięciem sztuki inżynieryjnej i architektonicznej. Miałby to być największy na świecie pływający port lotniczy, a konstrukcja zostałaby osadzona m.in. na czterech potężnych platformach przymocowanych do dna rzeki.
Źródło: Gensler / Royal Haskoning DHV
To nietypowe przedsięwzięcie miałoby być realizowane w ramach projektu London Britannia Airport. W koncepcji lotniska przewidziano również budowę sześciu kilkukilometrowych pasów startowych na wodzie. Równocześnie byłyby możliwe nawet cztery starty/lądowania przez całą dobę bez względu na warunki atmosferyczne. Jedna z koncepcji przewiduje połączenie z lądem, ale również z międzynarodową siecią kolejową, trasami biegnącymi tunelami.
Nowy port najprawdopodobniej przejmie też ruch z lotniska Heathrow (obsługującego około 66 mln pasażerów rocznie). Autorzy tego pomysłu twierdzą, że ulokowanie lotniska na wodzie będzie przynosić korzyści ekologiczne, ograniczy hałas, a ponadto nie będzie trzeba wyburzać setek budynków w celu znalezienia miejsca pod rozbudowę albo budowę lotniska na lądzie. Tymczasem największe w Wielkiej Brytanii lotnisko Heathrow miałoby zostać przekształcone w ekologiczne miasteczko. Czas przewidziany na te zmiany to około dziesięciu lat.
Przewiduje się, że ilość pasażerów korzystających z obsługi lotniczej w Londynie wzrośnie ze 127 mln w 2010 r. do 300 mln rocznie w roku 2031. Koszt realizacji tego spektakularnego przedsięwzięcia szacuje się wstępnie na około 47 mld funtów. Budowa ma potrwać około siedmiu lat.
Konferencje Inżynieria
WIEDZA. BIZNES. ATRAKCJE
Sprawdź najbliższe wydarzenia
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.