Jak ustalił „Dziennik Gazeta Prawna”, pomysł na połączenie dwóch lotnisk pojawił się w gabinecie wiceministra transportu Zbigniewa Rynasiewicza, zajmującego się m.in. lotnictwem. Polega on na tym, że jeden zarządca dzieliłby ruch powietrzny pomiędzy Okęcie i Modlin. Na Lotnisku Chopina pozostaliby tradycyjni przewoźnicy, zaś do Modlina latałyby tanie linie, czartery i samoloty towarowe.

Trudna sytuacja portu w Modlinie

Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy spółki Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” (PPL) zarządzającej Okęciem przyznał, że możliwe jest wystąpienie z propozycją połączenia lotnisk. Tymczasem Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej poinformowało na stronie internetowej, że "nie są obecnie prowadzone prace mające na celu połączenie operacyjne lotniska w Modlinie z lotniskiem im. F. Chopina w Warszawie".  

Pomysł nie jest nowy, pojawił się już kilka miesięcy temu, jednak marszałek Adam Struzik nie wyraził na to zgody. Lotnisko w Modlinie miało dobre perspektywy, obsługiwało dwie tanie linie i liczono, że samo na siebie zarobi. Tymczasem później konieczna była naprawa drogi startowej, która unieruchomiła port na ponad pół roku, zaś linie, Ryanair i WizzAir, już nie wróciły do Modlina. Teraz lotnisko stoi puste.

Lotnisko w Modlinie potrzebuje pomocy

Zdaniem ekspertów trzeba je ratować, a przejęcie Modlina w zarząd przez PPL, choć byłaby to skomplikowana operacja, wydaje się najprostszym rozwiązaniem. Byłaby to jednocześnie szansa na rozwój LOT-u.

Kłopot w tym, że ewentualne połączenie operacyjne może zostać pokrzyżowane przez konflikt władz Modlina z PLL, które posiada jedną trzecią udziałów w modlińskim porcie. Chodzi o WizzAir, który w lipcu ogłosił, że do Modlina nie wraca i na stałe pozostaje na Okęciu. Zdaniem władz Modlina, linia została po prostu podkupiona, gdyż PLL zaproponowało niższe stawki.