Z poważnymi problemami będzie musiało zmierzyć się około 200 firm budowlanych, które z powodzeniem działały jako podwykonawcy na kontraktach drogowych. W obliczu kończących się pieniędzy na nowe trasy i braku nowych przetargów czeka je nieuchronny koniec, jeśli w porę nie zdążą zmienić profilu swojej działalności.

Lwia część przetargów drogowych została rozstrzygnięta i prace już się toczą. Nowych pieniędzy na drogi możemy się spodziewać dopiero w 2015 r. Coraz mniej pracy dostarczają też samorządy, które obcinają budżet na takie cele.
Z zaplanowanych na ten rok 20 przetargów wszystkie już ogłoszono, a na ich podstawie wybudowane zostanie łącznie 250 km dróg i autostrad. Na nowe przetargi w drogownictwie nie ma na razie co liczyć, prowadzone są jedynie prace przygotowawcze w GDDKiA.
Zdaniem prezesa Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, na którego wypowiedź powołuje się Rzeczpospolita, kolejne poważne przetargi zostaną ogłoszone dopiero po 2015 r. Po zakończeniu rozpoczętych budów, z których większość zakończy się w 2012 r., wiele firm pozostanie bez zleceń. To oznacza nie tylko likwidację firm, ale poważny wzrost bezrobocia.
Najwięksi gracze na rynku budowlanym mają świadomość przestoju i na czas posuchy już planują działania w innym sektorze budownictwa. Chcą zająć się np. budową torów, wywozem i utylizacją śmieci, działalnością na rynku energetycznym czy hydrotechnicznym. Niewiele jednak firm dysponuje takimi możliwościami.
Łączna wartość zaplanowanych na ten rok przetargów wynosi nie więcej niż 12 mld zł, a to aż trzy razy mniej niż przed rokiem. Nowe zlecenia nie wypełnią tej luki. Kryzys przetrwają jedynie ci, którzy pozyskali kontrakty, zapewniające im pracę przez następne dwa lata. Taki cios dla małych i średnich firm równocześnie oznacza poważny kryzys dla całej polskiej gospodarki.

Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!

Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.