Północny, 90-kilometrowy odcinek A1 - z Gdańska do Grudziądza - ma być otwarty pod koniec 2008 r. Ale 25-kilometrowy fragment tej drogi - między węzłami Rusocin a Swarożyn - jest już gotowy. Autostrada jest w pełni wyposażona, m.in. w bramki do poboru opłat. GTC nie ma jednak jeszcze wyszkolonej załogi do przyjmowania pieniędzy od kierowców. Ale nie miał być to żaden problem, bo mówiło się, że przez pierwsze miesiące przejazd tym odcinkiem będzie bezpłatny. Argumentami za taką decyzją miał być planowany na 2008 r. poważny remont istniejącej drogi krajowej nr 1 między Gdańskiem a Tczewem (płatna autostrada nie mogłaby pełnić funkcji normalnego objazdu), brak opłat miał być także formą promocji nowej trasy.
Jednak za rok użytkowania 25-kilometrowego odcinka drogi Skarb państwa musi zapłacić GTC ok. 50 mln zł. Gdyby myto było pobierane, pokryłoby przynajmniej część tego wydatku.

Przypomnijmy, że spór między rządem a GTC dotyczy tego, kto wybuduje kolejny odcinek A1 - 60 kilometrów drogi między Grudziądzem a Toruniem. Zgodnie z wydaną w 1997 r. koncesją, firma GTC miała wybudować całą autostradę A1 od Gdańska do Torunia. Jednak w 2006 r. minister transportu Jerzy Polaczek (PiS) stwierdził, że koncesja wygasła. Zgodnie z wizją Polaczka, GTC miało jedynie zakończyć budowę odcinka Gdańsk-Grudziądz, a kolejny odcinek - z Grudziądza do Torunia - wybudować miało państwo.

GTC zaskarżyło decyzję ministra Polaczka do sądu. Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał rację GTC i uchylił decyzję o wygaśnięciu koncesji. Mimo to Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła przetargi na budowę spornego odcinka autostrady. Termin na składanie wstępnych ofert upłynął w połowie listopada, teraz urzędnicy z GDDKiA analizują otrzymane od chętnych firm dokumenty.