Zgodnie z zapisami w harmonogramie, do połowy sierpnia powinno zakończyć się 30% prac na autostradzie A1 na trasie pomiędzy Toruniem a Łodzią. Dotychczas zbudowano jedynie 14,4%. Wykonawca jednak zapewnia, że mimo początkowych problemów udaje się nadrabiać straty, a na budowie w miarę potrzeb będzie pracować więcej pracowników tak, by na czas zdążyć wypełnić zobowiązania umowy.

Nie najlepiej sprawa ma się również z autostradą A4 na odcinku z Rzeszowa do granicy z Ukrainą. Droga powinna być przejezdna w kwietniu przyszłego roku, a do dziś warunki kontraktu są zrealizowane jedynie w 23,5% - donosi Dziennik Gazeta Prawna. Wykonawca na razie nie widzi problemu z terminowym zakończeniem prac, jednak dopuszcza możliwość, że wystąpienie ulewnych deszczy oraz wystąpienie podtopień czy nawet powodzi skutecznie zablokuje prace budowlane, a wówczas będzie trzeba negocjować zmianę terminu oddania autostrady.

Problemy ma też wykonawca trasy autostradowej pomiędzy Strykowem a Konotopą. Problemy chińskiego wykonawcy pojawiły się już dawno - najpierw miał m.in. problemy z pozyskaniem podwykonawców, potem nie mógł sobie poradzić z dostawami materiałów na budowę, pojawiły się też kłopoty z wypłacalnością względem firm podwykonawczych. W konsekwencji prace zostały wstrzymane. Jeśli roboty nie będą kontynuowane w okresie kolejnych dwóch tygodni, Chińczycy muszą opuścić plac budowy. Budowa tej części A2 ma się zakończyć za rok, jednak zaawansowanie prac na obu odcinkach autostrady to zaledwie kilkanaście procent. Do października warunki kontraktu winny być wykonane w 40%.

GDDKiA nie obawia się, że budowy wspomnianych autostrad są zagrożone, ponieważ właśnie teraz jest najlepszy okres budowlany i prace będą przebiegać w najszybszym tempie, tak więc wykonawcy powinni straty nadrobić.