Na szali w ostatnich trzech aukcjach stanęło 15,5 mld zł i wszystkie trzy się nie odbyły. Dlaczego? Wydaje się, że zdrowe podejście przedsiębiorców i obserwacja rynku wymusiły na nich decyzję, by nie wchodzić w ryzykowne – ich zdaniem – aukcje, a raczej popatrzeć na to, że ceny energii osiągnęły taki pułap, że pomału energetyka odnawialna staje się opłacalna, że poziom certyfikatów osiągnął taki pułap, że po dodaniu do ceny energii możemy mówić o opłacalności pewnych źródeł i wreszcie, że to odejście od kłopotu pomocy publicznej. To pokazuje mechanizmy rynkowe  powiedział cytowany przez Polską Agencję Prasową (PAP) prezes URE Maciej Bando podczas kongresu EuroPower. Jak dodał, wynik aukcji mógłby być inny, gdyby twórcy parametrów aukcji wybiegli trochę w przyszłość i, budując koszyki, nie opierali się na cenach sprzed wielu miesięcy.


Aukcje rynku mocy – październik 2018

Pierwsza z aukcji przeznaczona była dla źródeł o mocy większej niż 500 kW, produkujących energię elektryczną z biogazu, pozyskiwanego ze składowisk odpadów, oczyszczalni ścieków i z innych źródeł, dla OZE większych niż 1 MW spalających biomasę w dedykowanych instalacjach lub układach hybrydowych, spalarni śmieci lub dedykowanej instalacji spalania wielopaliwowego (współspalania). W ramach aukcji miano uwzględnić też kogenerację.

Kolejna obejmowała źródła o mocy ponad 1 MW, wykorzystujące wyłącznie biogaz rolniczy, ostatnia  małe elektrownie wodne, o mocy poniżej 1 MW, źródła wykorzystujące biopłyny, energię geotermalną i wiatrową.

Kolejna seria aukcji dla OZE w innych koszykach ma odbyć się w listopadzie.

Przeczytaj także: Rynek mocy – co i kiedy się zmieni?