Zainteresowanie złożami bursztynu na Mierzei Wiślanej jest ogromne: tylko w ostatnich kilku dniach ochrona budowy musiała wielokrotnie upominać osoby, które nielegalnie przechodziły na jej teren. Jest to związane z prowadzonymi obecnie pracami pogłębiarskimi, które polegają na wydobyciu z dna kanału piasku. W piasku tym mogą znaleźć się bryły kruszcu. Jego poszukiwacze są, jak podano w regionalnej telewizji, ubrani w wodery i wyposażeni w lampy UV oraz podbieraki, by łatwiej zlokalizować w urobku bursztyn.

Urobek usuwany jest w pobliżu falochronu zachodniego i to właśnie tam zbierają się amatorzy poławiania bursztynu. W weekend dwukrotnie interweniowała tam policja, ponieważ bezprawnie wchodzący na plac budowy ignorowali upomnienia przedstawicieli wykonawcy. Ochrona terenu została wzmocniona, a do momentu zakończenia obecnego etapu prac w rejonie budowy obecny ma być również patrol policji.

Tymczasem jeszcze w kwietniu wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk informował, że pozyskanie bursztynu z terenu przekopu Mierzei Wiślanej jest ekonomicznie nieopłacalne. Po analizach okazało się, że koszty wydobycia kruszcu znacząco przewyższają szacowaną wartość. Do tej pory z terenu przekopu wydobyto 17 kg bursztynu, a stało się to – jak podkreślano w resorcie – „przy okazji prowadzenia prac”.

Obecne roboty na terenie mierzei to część większej inwestycji, jaką jest budowa drogi wodnej łączącej Zatokę Gdańską z Zalewem Wiślanym i portem w Elblągu. Ma ona mieć 23 km długości i 5 m głębokości. Długość samego przekopu to 1,3 km.

Przeczytaj także: Mierzeja Wiślana: przekop jednak bez bursztynu