Najgorzej sytuacja rozwinęła się w rejonie krymskim i to tam zginęło najwięcej ludzi (ponad 120 osób). Fala powodziowa sięgnęła aż 7 m wysokości, a jej silny nurt znosił ludzi w stronę morza.

Mieszkańcy zalanych terenów twierdzą, że powódź zastała ich nagle, podczas snu. Owszem, wcześniej padały obfite deszcze, ale takiej fali nikt nie przewidział i nikt się na nią nie przygotował. Władze Rosji mają przyjrzeć się sprawie i zbadać, czy tragedii na taką skalę dałoby się uniknąć, gdyby w porę zostały wydane ostrzeżenia przed wielką wodą, a ludzie byliby ewakuowani z najbardziej zagrożonych terenów.

Woda zniszczyła również infrastrukturę drogową i kolejową. Wiele szlaków pozostaje nieprzejezdnych. Pogoda miała także wpływ na zatrzymanie pracy terminala przeładunkowego ropy naftowej w Noworosyjsku, należącym do spółki naftowej Transnieft. To największy rosyjski port nad Morzem Czarnym.

Specjaliści od pogody ostrzegają, że to jeszcze nie koniec problemów tego regionu, a w najbliższych dniach nadal będą występować ulewy i gradobicia połączone z silnym wiatrem.