Wojciech Harpula: Blejkan S.A obchodzi 15. rocznicę funkcjonowania na rynku. Pamięta Pan pierwszą inwestycję zrealizowaną pod szyldem Blejkanu?

Tomasz Daniłoś: Premierowej inwestycji nie pamiętam, trzeba by raczej pytać pierwszego prezesa spółki Blejkan Jakuba Blejsza. Wiem jedynie, że były to prace w Szczecinie, a później w Łodzi –  niezbyt duże realizacje związane z renowacją kanałów przy pomocy powłok mineralnych. Natomiast bardzo znaczące kontrakty dla rozwoju Blejkanu to: Tomaszów Mazowiecki, Pruszków, Warszawa oraz Kraków i ostatnio zakończona modernizacja kolektora Burakowskiego w Warszawie.

W.H.: W ostatnich latach zmieniła się struktura właścicielska, a Blejkan S.A. wchodzi teraz w skład grupy kapitałowej Blejkan Holding Sp. z o.o. Co zdecydowało o takim kroku?

T.D.: W 2019 roku stworzyliśmy Holding, który uporządkował struktury właścicielskie, stworzyliśmy tzw. ład korporacyjny. To następny bardzo ważny krok w rozwoju całej grupy, gdyż Holding daje bardzo wiele nowych możliwości rozwoju.

W.H.: Jakie cele stawialiście sobie 15 lat temu? Spodziewał się Pan, że firma zbuduje tak silną pozycję na rynku polskim i europejskim?

T.D.: Trudno mi odpowiadać za poprzedników, bo jestem w Blejkanie od siedmiu lat. I od tego czasu jestem pewny naszych celów: być numerem jeden w Polsce i jedną z wiodących firm w Europie.

W naszej branży obowiązuje prosta zasada: „im większa rura, tym większa kasa”. Technologia nie ma dużego znaczenia.

W.H.: W jaki sposób przez te lata zmieniała się sytuacja Państwa przedsiębiorstwa? Jakie były „kamienie milowe” rozwoju?

T.D.: Wspomniałem już o najważniejszych realizowanych kontraktach, które dały nam doświadczenie, pozycję rynkową i pieniądze niezbędne do rozwoju. Umożliwiły zakup sprzętu, akwizycje firm, godne wynagradzanie pracowników. Bardzo ważne było także stworzenie Marplastu, Polinera i zakup spółki Mazur. Bez tego nie udałoby się nam osiągnąć obecnej pozycji.

W.H.: Jaką funkcję w strategii Blejkan S.A pełnią akwizycje?

T.D.: Kupiliśmy dwie firmy: Mazur sp. z o.o. i Akwa GmbH. Resztę stworzyliśmy organicznie od podstaw. Ale na tym nie koniec, szykujemy się do następnych zakupów.

W.H: Macie jakieś konkretne firmy „na oku”?

T.D.: Tak, ale na razie nie będę publicznie zdradzał o jakie firmy chodzi.

W.H.: Jesteście stale obecni na rynku niemieckim i rumuńskim, wykonywaliście inwestycje na Łotwie i Cyprze. Rozważaliście również kontrakty w innych krajach europejskich, a także w Azji, Afryce, a nawet za Oceanem. Dlaczego nie doszło do ich realizacji? Czy rynki pozaeuropejskie są zbyt trudne?

T.D.: Naszą strategię realizujemy krok po kroku. Trzeba nabrać doświadczenia, stworzyć struktury, procedury, przeszkolić załogę, zakupić odpowiedni sprzęt… Nie wszystko od razu. Obecność na rynkach zagranicznych dotyczy ostatnich trzech lat. Uważam, że i tak był to ogromy wysiłek dla spółki. W ostatnim czasie rozpoczęliśmy realizacje dwóch kontraktów w Finlandii. Oczywiście inne kraje też nas interesują: Bałkany, Hiszpania, kiedyś na pewno Ukraina. Na razie poza Europę planujemy wysyłać nasze produkty, tzn. panele i rury GRP oraz wykładziny CIPP.

Bardzo ważne jest zrozumienie ze strony zamawiającego, że nie jesteśmy wrogiem, tylko realizujemy dla niego inwestycję i musimy współdziałać, żeby osiągnąć wspólny cel.

W.H.: Blejkan S.A nieustannie poszerzał portfolio oferowanych usług. Które z nich okazały się rynkowym „strzałem w dziesiątkę”? A może były takie, które nie spotkały się z zainteresowaniem odbiorców?

T.D.: Nasze wykładziny CIPP oraz panele GRP to bardzo dobre produkty, które cieszą się uznaniem zarówno w Polsce, jak i za granicą. Promujemy je w innych krajach na różnych targach i sympozjach, widzimy bardzo duże zainteresowanie. Panele GRP to tzw. full glass – czyste szkło i żywica, czyli bardzo dobry i długowieczny produkt. Został świetnie przyjęty na rynkach niemieckim i brytyjskim. Bardzo często stosowany jest również w Polsce – zwłaszcza w Warszawie i Krakowie. Stale poszerzamy gamę naszych produktów, przede wszystkim wykładzin CIPP – ostatnio hitem jest rękaw do wody ze szkła utwardzany UV. Nie ma natomiast zbyt dużego zainteresowania wkładami do studni z GRP, ale może i na ten produkt przyjdzie jeszcze kiedyś czas.

W.H.: Który sektor wykonawstwa jest dziś „kołem zamachowym” firmy? Jakie usługi są najbardziej rentowne?

T.D.: W naszej branży obowiązuje prosta zasada: „im większa rura, tym większa kasa”. Technologia nie ma dużego znaczenia. Nie każdy producent jest w stanie wykonać duże średnice – część konkurencji nie ma odpowiedniego sprzętu ani doświadczenia. Ponadto, przy wykładzinach CIPP duży rękaw to duże ryzyko, czasem wartość samego materiału dla pojedynczej instalacji sięga nawet miliona złotych. A to może rodzić duże problemy w przypadku, gdy coś nie wyjdzie. Bardzo lubimy kontrakty, gdzie jest parę technologii, które możemy dobierać zgodnie z potrzebą. Bo nie ma najlepszej technologii – każda ma swoje ograniczenia i należy je dobierać zgodnie z potrzebami w danych warunkach.

Przetargi, które się ukazują, bardzo trudno wycenić z uwagi na galopujące ceny. Jest to naprawdę bardzo trudny czas dla branży.

W.H.: Które z dotychczas pozyskanych kontraktów były najbardziej wymagające?

T.D.: W mojej ocenie Kolektor Burakowski. Była to renowacja największego kolektora ściekowego w Warszawie. Kontrakt ten wymagał bardzo dużego doświadczenia załogi oraz myśli inżynierskiej. Z jednego wykopu transportowaliśmy panele GRP o średnicy ponad 3 m i wadze blisko 2 tony na odległość około 3 km. Zrobiliśmy tam kawał dobrej roboty.

W.H.: Co jest najistotniejsze przy realizacji trudnych kontraktów? Sprzęt? Ludzie? A może współpraca z zamawiającym?

T.D.: Wszystko jest bardzo ważne. Doświadczeni i zaangażowani ludzie to największy kapitał spółki. Niezmiernie ważny jest także dobry kontakt i sprawny przepływ informacji z zamawiającym oraz zrozumienie z jego strony, że nie jesteśmy wrogiem, tylko realizujemy dla niego inwestycję i musimy współdziałać, żeby osiągnąć wspólny cel. No i wreszcie nowoczesny i niezawodny sprzęt jest jak najbardziej istotny w realizacji robót.

W.H.: W jakich obszarach Blejkan S.A zamierza rozwijać się w najbliższych latach? Przewidujecie wprowadzanie nowych technologii? Są takie, którym przyglądacie się ze szczególną uwagą?

T.D.: W najbliższym czasie będziemy rozwijać nasze produkty oraz mocniej chcemy zaangażować się w serwis. Niezmiennie zainteresowani będziemy rynkami zagranicznymi.

Panele GRP to tzw. full glass – czyste szkło i żywica, czyli bardzo dobry i długowieczny produkt. Został świetnie przyjęty na rynkach niemieckim i brytyjskim

W.H.: Czy Blejkan S.A zadebiutuje kiedyś na Giełdzie Papierów Wartościowych?

T.D.: Być może. Parę lat temu „Parkiet” napisał o nas, że jesteśmy spółką „wartą giełdy”.

W.H.: W jaki sposób w ciągu ostatnich 15 lat zmieniła się branża technologii bezwykopowych w Polsce? Jaka jest dziś jej kondycja?

T.D.: Nasza branża, jak i cała Polska, bardzo się zmieniła przez ostatnie 15 lat. Mamy teraz nowoczesny sprzęt, kupujemy nowinki techniczne, które dopiero ukazały się na rynku, sami produkujemy materiały. Jesteśmy krajem europejskim, bez kompleksów. Tak samo jak branża bezwykopowa.

W.H.: W jakim stopniu problemy związane z zakłóceniem łańcuchów dostaw, rosnącą inflacją i wojną w Ukrainie odbijają się na waszej działalności? Blejkan S.A kiedykolwiek wcześniej musiał mierzyć się z tak trudnymi warunkami zewnętrznymi?

T.D.: Niewątpliwie wojna w Ukrainie ma bardzo negatywny wpływ na gospodarkę światową, w tym oczywiście również polską. Rosnąca inflacja, ceny paliw, materiałów oraz niestabilne kursy walut, bardzo utrudniają działalność przedsiębiorstwom. Ponadto na polskim rynku, z uwagi na brak dotacji unijnych oraz problemy wielu przedsiębiorstw wodociągowch z taryfami za wodę i ścieki, ukazuje się bardzo niewiele przetargów renowacyjnych, co potęguje rosnące problemy. Natomiast przetargi, które się ukazują, bardzo trudno wycenić z uwagi na galopujące ceny. Jest to naprawdę bardzo trudny czas dla branży.

W.H: Czego życzyłby Pan Blejkan S.A i branży bezwykopowej w Polsce na kolejne 15 lat?

T.D.: Więcej stabilizacji, żeby nasz rynek był bardziej przewidywalny. W Niemczech rynek renowacji bezwykopowych wynosi rokrocznie około 1 mld euro. Życzyłbym sobie, jak i mojej konkurencji, żebyśmy w Polsce mieli do dyspozycji chociaż połowę tej wartości.

W.H: Dziękuję za rozmowę.