Most na Sanie remontowany jest od połowy stycznia. Wykonawca zdjął nawierzchnię z połowy pomostu i wymienia jego skorodowane, metalowe elementy. Te, które nadają się jeszcze do eksploatacji, konserwuje. Po modernizacji pomostu przejdzie do piaskowania kratownicy, czyli jego górnej, metalowej konstrukcji. Ruch odbywa się w tym czasie wahadłowo – drugim pasem. To jednak stwarza duże niedogodności dla użytkowników i samego mostu, i pozostałych dróg w mieście. Rano od strony Szówska, a popołudniu z przeciwnej strony tworzą się gigantyczne korki, które utrudniają przejazd i tak już dostatecznie zakorkowanym miastem - napisała gazeta.

To jeden powód negatywnych opinii o inwestycji. Drugi to obawy przed niebezpieczeństwem z powodu zbytnio obciążonej jednej strony mostu. Od kilkunastu dni wśród mieszkańców krążą pogłoski o tym, że most przechylił się o 16 centymetrów. A co za tym idzie, istnieje zagrożenie całkowitego jego zamknięcia. Stąd też liczne apele ze strony mieszkańców, radnych samorządowych oraz parlamentarzystów do naszej redakcji oraz do inwestora, czyli Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Rzeszowie. Z tego powodu w ubiegłym tygodniu burmistrz Andrzej Wyczawski zwołał zebranie zainteresowanych stron, na którym padły postulaty: wynajęcia od wojska mostu pontonowego, wprowadzenia trzyzmianowej pracy oraz naprawy powstających ubytków w nawierzchni.