Zaleski argumentuje swoją decyzję krótko: nie chce działać na szkodę mieszkańców. - Nie mogę świadomie pozbawić ich na kilka lat wszelkich innych inwestycji, finansując tę, która tak naprawdę rozwiąże problemy komunikacyjne nie tylko Torunia, ale całej Polski - stwierdził.
Jego zdaniem, torunianie "nie są mieszkańcami Polski trzeciej kategorii" i zasługują - jak pozostali obywatele naszego kraju - na komfort i wygodę. Pieniądze na most należą im się ze źródeł zewnętrznych.

O te może być jednak niezwykle trudno. Miasto liczyło, że fundusze na budowę przeprawy dostanie z unijnego programu Infrastruktura i Środowisko. Te nadzieje rozwiał w poniedziałek minister infrastruktury Cezary Grabarczyk. Oznajmił, że Toruń na unijne środki nie ma szans, ponieważ pierwszeństwo w wyścigu o dotacje z Brukseli mają inwestycje związane z Euro 2012.

Mimo zdecydowanego stanowiska szefa resortu infrastruktury, prezydent naszego miasta nadal chce oprzeć budowę przeprawy na środkach unijnych. - W grudniu przystąpimy do kolejnej weryfikacji projektu mostowego - twierdzi Zaleski. - Mamy obowiązek i prawo domagać się pieniędzy na budowę mostu, tym bardziej że stopień przygotowania naszej inwestycji jest bardziej zaawansowany niż konkurencyjnych projektów, nawet tych z listy podstawowej.
Prezydent przypomniał, że trwają procedury związane z przejmowaniem gruntów pod budowę przeprawy, a na przełomie września i października miasto wystąpi z wnioskiem o pozwolenie na budowę.