W ocenie szefa resortu, budowa elektrowni atomowych może być pożądaną alternatywą dla energetyki węglowej. Aby utrzymać w systemie wytwórczym stanowiące podstawę naszego bezpieczeństwa energetycznego elektrownie węglowe, musimy wprowadzić nowe źródło energii, które obniży średni poziom emisji CO2 przy jej wytwarzaniu. Energia jądrowa jest takim źródłem, które może pracować w podstawie naszego systemu energetycznego, nie generując żadnych kosztów związanych z emisjami – wypowiedział się w artykule dla magazynu „Wszystko co Najważniejsze”, podkreślając, iż atom może być więc ratunkiem dla rodzimej branży węglowej i pomocą w utrzymaniu dziesiątek tysięcy miejsc pracy w górnictwie. Ma to zasadnicze znaczenie dla naszej niezależności energetycznej.

Zaznaczył też, iż choć odnawialne źródła energii (OZE) są równie bezemisyjne jak energia z atomu, jednak produkcja takiej energii jest najczęściej uzależniona od pogody. W jego ocenie nie da się też tej energii magazynować na dużą skalę.

W promieniu 300 km od naszego kraju pracują 23 reaktory energetyczne – w samej Grupie Wyszehradzkiej jest ich 14. Polska jest jedynym krajem z V4, który nie posiada tego rodzaju energetyki. Węgry, Czechy i Słowacja rozbudowują swoje moce wytwórcze w tym zakresie. Następuje renesans atomu. Na świecie pracuje 455 bloków jądrowych, a 55 kolejnych jest w budowie – wyjaśnił minister.


Podstawowy kontrargument dla budowy elektrowni to koszt realizacji projektu na etapie inwestycyjnym. Tchórzewski przyznaje, iż jest to problematyczne, ale dodaje zaraz, iż produkcja energii w siłowni jądrowej jest najtańsza ze względu na niskie koszty paliwa, długi czas eksploatacji (nawet 80 lat) i bezemisyjność.

Przeczytaj także: Czesi wstrzymują się z budową bloków atomowych