Z żalem jednak stwierdzam, że na "becikowe" już liczyć nie mogę. Niestety. Chętnie za to stawię czoła wszystkim, którzy chcieliby się równać w dyscyplinie zwanej "sztafeta rodzinna". Oczywiście miło mi jest, gdy słyszę, że jestem porównywany do mojego Ojca. Nie wiem tylko, czy jemu jest miło po raz kolejny wysłuchiwać, że ja coś znowu przeskrobałem i opisałem jakieś wydarzenie w środowisku wodociągowców. I że znowu się komuś naraziłem...
Ale przecież felietony mają to do siebie, że powinny uwypuklać pewne zjawiska i zmuszać do zastanowienia się nad sprawami w nich opisywanymi.
I teraz wypada nawiązać do sytuacji, gdy siedzieliśmy przy stole z okazji kolejnych imienin i rozmawialiśmy o wielu sprawach. Tych ważnych i nieważnych.
Jakie to sprawy? A różne. To, że w trakcie ostatnich mrozów komuś zamarzło przyłącze domowe. Albo, że w końcu "na rynek" spłyną pieniądze z Funduszu Spójności. Ale także, że kogoś tam mają przesunąć na bardziej odpowiedzialne stanowisko pracy. Po ostatnich wyborach to często obserwowane zjawisko fizyczne - ruch. W górę lub w dół. Ma on charakter wektorowy. A co to jest wektor? Taka strzałka z grotem - prawie jak strzała Amora. Ale oczywiście inżynier powinien coś napomknąć o przestrzeni euklidesowej. Tylko czy ktokolwiek z nas pamięta cokolwiek z wykładów algebry... Najłatwiej jest zatem stwierdzić, że wektor to taki "odcinek skierowany ze zwrotem". I już. A że trudno określić pojęcie kierunku i zwrotu? To nic. Przecież można się podeprzeć zasadami abstrakcji. Czyli zasadami oderwanymi od rzeczywistości i nieodpowiadającymi rzeczywistemu stanowi rzeczy. Ostatnio jestem pod wrażeniem dwóch takich oderwanych od rzeczywistości. Jednego znają prawie wszyscy na świecie - to Salvador Dali. Drugiego - iluś tam w naszym kraju. Ten pierwszy przez kilkadziesiąt lat budził irytację albo uwielbienie. Był mistrzem autoreklamy i autokreacji. Umiejętnie budował własny wizerunek i legendę. Prawie jak ten drugi! Tylko jego dzieła są trochę inne. Choć pewnie przetrwają kilkadziesiąt lat. I jak wspaniale pasują do nich obu słowa wypowiedziane przez pierwszego: "Lokomotywy nie są przedmiotami przykrojonymi na moją miarę. Albo ja jestem za wielki, albo one są za małe". Ale dlaczego o tym piszę? Bo w innej branżowej gazecie mogłem przeczytać i dowiedzieć się, że znana duńska firma kontroluje połowę rynku renowacji w Polsce. Połowa to, jak mnie uczono, 50%. Rynek renowacji to kanały, wodociągi i przewody technologiczne. Dla ułatwienia pomińmy gazociągi. Jak to się ma do mojej ulubionej spółeczki, która dzisiaj zatrudnia już 130 osób i w ciągu 24 miesięcy zrealizuje jeden kontrakt za 151 milionów złotych? Nie zapominajcie o innych robotach, które mykamy niejako "przy okazji". A co się dzieje z firmami Kazimierza Mazura i Zbyszka Świerkota, PRIS-em, TECO, PRS-em? Jest jeszcze SEZAM INSTAL, KANREM, REMKAN, PBRS, Pfeiffer i kilka innych. Może zatem na "FTiMS-ie" uczą innej matematyki? Chyba tak, bo według jej dziwnych zasad i zestawienia informacji o obrotach 4 razy 26 daje 140. 26 to średnie obroty naszych Duńczyków za ostatnie trzy lata. No i mamy z tego wyższą matematykę, ale za to mocno abstrakcyjną. Tylko czemu ona tak bardzo oderwana jest od rzeczywistości? Wrócę jednak do rodziny i Amora. Ten uskrzydlony chłopiec z łukiem, utożsamiany z greckim Erosem, lata sobie nad ziemią i wybiera cele dla swoich strzał. Choć już nie wiem - może to jednak są wektory, a nie strzały? Dzięki niemu można potem mówić o rodzinach. Lata sobie i celuje. Lecz co myśli - kto to wie? Zapewne nie zaprząta sobie głowy drobiazgami. I mi też tak doradzono, a ja to przekazuję dalej - latajcie wysoko i sr... na drobiazgi. Spoglądajcie z wysoka i skupiajcie się na sprawach ważnych. Im wyżej wzlecicie, tym więcej dojrzycie. Oczywiście nie szczegółów, tylko rzeczy wielkich. I nie przejmujcie się opiniami na temat tego, że robicie małe roboty, bo jesteście mali. Ważne jest, co naprawdę potraficie i co osiągacie. I to, że razem zaczynamy tworzyć polską rodzinę renowacyjną. Zapomnijcie o tym, co o sobie mówiliśmy przykrego. Poddajcie się ruchowi ku centrum, w którym stoi silny partner. Taki, co to nie oszuka, nie wykorzysta i nie dokopie, jak coś nie za dobrze wyjdzie. Znane jest hasło: "Duży może więcej". Starajcie się zatem być więksi. A Dali powiedział coś jeszcze: "Jeśli bawisz się w geniusza, stajesz się nim".