Nasze społeczeństwo w tamtych chwilach po raz kolejny zdało egzamin z solidarności i dumy narodowej. Żałobne dni pokazały, że niezależnie od politycznego ukierunkowania drzemią w nas głębokie pokłady dobroci i współczucia oraz umiejętność mobilizacji w momentach najgorszych. Nieprzebrane, spontanicznie zbierające się tłumy wzdłuż tras żałobnych konduktów, na Krakowskim Przedmieściu i krakowskim Rynku uzmysłowiły mi, jak wielu z nas potrafi zrozumieć oraz cenić i szanować. I zademonstrowały czym może być wiara i poszanowanie niemodnych, patriotycznych wartości. Ale przede wszystkim przypomniały o wspólnej tożsamości, skupionej wokół biało-czerwonych barw.

Długo pochylaliśmy głowy w pokorze wobec zdarzenia, którego nie mogliśmy zrozumieć, i w które nie potrafiliśmy uwierzyć. Każdy z osobna i wszyscy razem pragnęliśmy, by te irracjonalne obrazy były tylko snem i niebanalną, acz okrutną, pomyłką. Refleksyjna zaduma nie opuszczała nas jeszcze długo po tym, gdy tak pochyleni staliśmy pośród szeregu nam podobnych zadumanych ludzi. Przecież to nie miało prawa się wydarzyć! Przecież nie tak miało być…

Ale się wydarzyło. Cóż z tego, że było nie tak jak być miało. Los znowu zesłał na nas katyńskie cierpienia. Może po to, byśmy nie zapomnieli o niezwykłości tego okrytego wieczną żałobą lasu. Może po to, byśmy próbowali na nowo zdefiniować granice pomiędzy dobrem i złem, mądrością i głupotą, nadzieją i niewiarą, prawdą i kłamstwem. Może po to, byśmy się na chwilę zatrzymali w tym pędzie i pomyśleli o innych.

Dlaczego? Po co? Czy to możliwe?

Jak niemilknące echo dobijają się te proste pytania do uszu tych, którzy nie ukrywali współczucia, bólu i wzruszenia. Ale to echo odbija się od ich godnej postawy, pełnej mądrości i wrażliwości – dlatego nie chce zamilknąć i przypomina, żebyśmy zastanowili się również nad nami samymi. Wielu z nas nie znajdzie odpowiedzi na te jakże proste pytania, bo po prostu nie będzie ich szukało. Nie jest ważne dlaczego, po co i czy to było możliwe. Ważne jest to, że jednak wydarzyło się naprawdę i to na naszych oczach. Ważne jest to, by nie zapomnieć o tej tragedii i o tych, którzy polecieli tym feralnym lotem na swą wieczną służbę. Ważne jest to, by mówić odważnie o tym, w co się wierzy – nie tylko w dniach historycznych tragedii, ale także w dniach zwykłych i normalnych. I by tej wiary odważnie bronić!Pochylam zatem jeszcze raz mą głowę. I myślę ze łzami w oczach – żal, po prostu żal…