Wbrew pozorom upadek czy niewypłacalność państw i firm mają ze sobą więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. Zastąpmy tylko wymogi kapitałowe stawiane bankom i ryzykowne transakcje na rynku instrumentów pochodnych stanem rezerw walutowych w poszczególnych bankach centralnych albo uzależnianiem deficytu budżetowego od jednego czynnika (np. od cen ropy), a szybko przekonamy się, że fundamentalne zasady pozostają bez zmian. Krótkowzroczność kadry zarządzającej i skłonność do ponoszenia nadmiernego ryzyka w zamian za szybsze poprawianie pozycji rynkowej stało za spektakularną ekspansją banków inwestycyjnych, ale także za zmniejszaniem w ostatnich latach dystansu rynków wschodzących do najbardziej rozwiniętych krajów.

Rozpatrując sytuację z takiego punktu widzenia można by stwierdzić, że przypadek Islandii był powtórką dramatu banku Bear Stearns, który zbankrutował w marcu 2008 r. z powodu inwestycji w tzw. "toksyczne aktywa". Węgry, które w zamian za przyrzeczenie wprowadzenia określonych reform zdołały uzyskać koło ratunkowe z Międzynarodowego Funduszu Walutowy i Europejskiego Banku Centralnego, przypominają bardziej grupę ubezpieczeniowa AIG ocaloną dzięki interwencji Fed, natomiast sytuację Ukrainy z dużym prawdopodobieństwem można przyrównać do Lehman Brothers, którego zarząd jeszcze na kilka dni przed ogłoszeniem bankructwa zapewniał o stabilności firmy, prowadząc jednocześnie na boku negocjacje ostatniej szansy.

W praktyce bankructwo państwa oznacza, że nie jest ono w stanie spłacić zadłużenia lub pozyskać obcych walut na opłacenie importowanych towarów. W języku ekonomistów używa się zwrotu "deficyt w bilansie płatniczym". Bilans płatniczy to nic innego jak zestawienie wszystkich wpływów i wypłat środków pieniężnych z danego kraju, obejmujące handel międzynarodowy, transakcje finansowe, inwestycje, dotacje, itp. Najważniejsze założenie mówi, że odpływ kapitału z jednego segmentu działalności musi być pokryty nadwyżką z innego - w dłuższym terminie utrzymywanie deficytu oznacza niewypłacalność państwa.

Jeśli kraj nie ma pieniędzy, aby zapłacić za towary i usługi sprowadzane z zagranicy musi szukać pomocy finansowej u zaprzyjaźnionych państw lub w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Przez ponad dekadę MFW nie narzekał na nadmiar pracy, na całym świecie kapitał płynnie krążył pomiędzy rynkami, ale w ostatnich tygodniach o pomoc zwróciły się do niego m.in. Islandia, Węgry, Ukraina, Pakistan, Białoruś i Serbia. Brazylia, Meksyk, Korea Południowa i Singapur sięgnęły po pomoc USA w postaci tzw. swapowych linii kredytowych.

Koszt ubezpieczenia przed bankructwem kraju lub firmy obrazują ceny zaawansowanych instrumentów finansowych zwanych Credit Default Swap (w skrócie CDS). Im droższy CDS tym mniejsze jest zaufanie inwestorów do danej jednostki, a co za tym idzie więcej trzeba zapłacić za gwarancję odzyskania udzielonych pożyczek. W przypadku państw Europy Środkowo-Wschodniej największe obawy budzi kondycja Ukrainy, gdzie w tym roku inflacja sięgała już nawet 25 proc., a najwyżej ocenia się wiarygodność Czech, Słowacji i Polski.