Polepszające się wyniki chińskiej gospodarki wyraźnie kontrastują z sytuacją Stanów Zjednoczonych, krajów Unii Europejskiej czy Japonii, które w większości zmagają się z recesją. Władze w Pekinie spodziewają się, że wzrost w całym 2009 roku sięgnie 8 proc., zaś Stany Zjednoczone przewidują spadek o 1-1,5 proc. Pomimo optymistycznych prognoz, chiński rząd zaznacza, że nie wszystkie problemy zostały rozwiązane.

Realizacja rządowego pakietu stymulacyjnego, która dokonuje się głównie dzięki działaniom sektora państwowego, zdaje się jednak przynosić zamierzone rezultaty. Liczne projekty infrastrukturalne pozwoliły na zatrudnienie wielu migrantów z zachodnich i środkowych prowincji Chin, którzy wcześniej stracili pracę w sektorze eksportowym. Zgodnie z założeniami planu udało się również pobudzić rynek wewnętrzny – w pierwszej połowie roku sprzedaż detaliczna zwiększyła się o 15 proc. Produkcja przemysłowa w czerwcu zwiększyła się o 10,7 proc., natomiast inwestycje w środki trwałe w pierwszej połowie roku wzrosły aż o jedną trzecią.

Zdaniem Wang Tao, ekonomistki banku UBS, pomimo optymistycznych wieści z Chin, trudno liczyć, że staną się one krajem, który będzie w stanie wydźwignąć świat z recesji. Według niej podstawową przyczyną tego jest fakt, że oprócz surowców, Chiny nie są znaczącym importerem, który mógłby wygenerować pozytywny impuls dla światowych producentów.