To jednak nie było ostatnie słowo kolejarzy, bo jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione, w przyszłym tygodniu protest potrwa przez 48 godz. Sytuację mogą uratować negocjacje i osiągnięcie porozumienia pomiędzy stronami sporu. Prezes Przewozów Regionalnych, Małgorzata Kuczewska-Łaska, potwierdziła gotowość do podjęcia kolejnej tury rozmów z przedstawicielami protestujących, a rozmowy mają się rozpocząć dziś przed południem. Szef resortu infrastruktury zapowiedział, że dołoży wszelkich starań, by obie strony były usatysfakcjonowane ich efektem, co pozwoli na niedopuszczenie do kolejnych paraliżów na kolei. Grabarczyk, którego dymisji domaga się opozycja, zaznacza, że rząd nie jest stroną w tym sporze, bo za przewozy regionalne odpowiada 16 samorządów wojewódzkich.

Wczoraj około 2,7 tys. połączeń, z których dziennie korzysta około 300 tys. osób, nie została zrealizowana. Jedynie część składów PR kursowało zgodnie z planem w województwie pomorskim, na Pomorzu Zachodnim, na Lubelszczyźnie i Podlasiu.

Eksperci zwracają uwagę na to, że zadłużone dotychczas PR miały szanse w tym roku "wyjść na zero", gdyż ich dług to niewiele powyżej 10 mln zł. Wczorajszy strajk kosztował koleje ponad 5,5 mln zł i utratę wiarygodności. Jeśli dojdzie do kolejnych protestów, zadłużenie PR zwiększy się zdecydowanie, a szansa na wyjście z zapaści się oddali.