Według wstępnych danych sprzedaż kredytów mieszkaniowych wzrośnie w tym roku powyżej 48 mld zł, czyli wyniesie więcej niż w ubiegłym roku. Sprzedaż tego typu kredytów wyglądała dobrze do połowy roku, ale od lipca sytuacja zaczęła się zmieniać - trzeci kwartał był o 4,6% słabszy niż drugi.

Zdaniem ekspertów oznacza to nowy trend spadkowy. Jak twierdzą bankowi specjaliści kredytowi, rynek w listopadzie obniżył się aż o około 20-30%, a sprzedaż kredytów mieszkaniowych wyniosła poniżej 3 mld zł. Zazwyczaj końcówka roku oznaczała kredytowe żniwa, jednak w tym roku będzie inaczej.

Sprzedaż zaczęła spadać od początku września, czyli od momentu wejścia w życie zmian w programie "Rodzina na swoim", które ograniczyły dostępność mieszkań objętych rządowymi dopłatami. Jak wynika ze wstępnych danych w największych bankach odsetek tych kredytów spadł z 20% sprzedaży w sierpniu do około 10% w październiku.

"Perspektywy przyszłego roku są bardzo niepewne. Na pewno nie można oczekiwać spektakularnych zwyżek. W najlepszym wypadku zostanie utrzymany poziom sprzedaży z tego roku, ale jest to wątpliwe ze względu na nowe rekomendacje" — mówi Mariusz Dymowski, dyrektor departamentu finansowania klientów indywidualnych w PKO BP.

Damian Milibrand, szef Home Brokera, prognozuje spadek rynku w przyszłym roku o około 15-20%. Podkreśla, że choć zainteresowanie kupnem nieruchomości jest wysokie, do transakcji często nie dochodzi.

"Rynek jest w fazie wyczekiwania. To zasadnicza bariera utrudniająca porozumienie między kupującym a sprzedającym"- mówi.

Widać już pierwsze symptomy problemów na rynku wtórnym. Według wyliczeń Home Brokera przeciętny czas sprzedaży mieszkania dla transakcji zamkniętych w listopadzie wyniósł 154 dni. Dla porównania w marcu wyniósł 87 dni, a średnia z 12 miesięcy to 116 dni. Winę za ten stan ponosi wysoki kurs franka - dopóki nie spadnie, posiadacze mieszkań kupionych na kredyt w 2007 i 2008 r. nie będą mogli sprzedać ich po cenach zapewniających wyjście z inwestycji bez straty.