Drogi gminne i powiatowe nie są przystosowane do ruchu ciężkich samochodów, a każdy przejazd pojazdu cięższego niż przewiduje nośność drogi lokalnej, powoduje jej dewastację.

Dlatego zarządy dróg powiatowych radzą sobie jak mogą, m.in. ustawiają znaki ograniczające dopuszczalny tonaż pojazdów, które po tych trasach mogą się poruszać. W ten sposób m.in. Zarząd Dróg Powiatowych w Kołobrzegu rozwiązał ten problem z firmami budującymi na terenie powiatu farmy wiatrowe. Wprowadził ograniczenie poruszania się po niektórych drogach lokalnych pojazdów o masie przekraczającej 2,5 tony, przez co firmy podpisywały z ZDP umowy i zobowiązywały się w nich do wyremontowania zniszczonych odcinków dróg.

Jednak takie rozwiązanie nie zawsze okazuje się skuteczne, ponieważ często inwestorzy prowadzący budowy lub modernizację autostrad i dróg ekspresowych nie wywiązują się z zobowiązania do remontu zniszczonej drogi lokalnej. Wówczas samorządowcom pozostaje wejście na drogę sądową, a postępowanie trwa zazwyczaj bardzo długo. Właśnie lokalne władze chcą zmienić niekorzystna dla nich sytuację.

„Konwenty powiatów woj. lubelskiego i łódzkiego wystąpiły do Rady Ministrów z wnioskiem o ustanowienie narodowego programu wieloletniego rewitalizacji dróg lokalnych zniszczonych w związku z budową lub modernizacją autostrad i dróg ekspresowych. Proponujemy również, aby w ramach tego programu przeznaczyć pieniądze na przebudowę dróg lokalnych, które są dojazdami do nowych autostrad i ekspresówek. Limit wydatków byłby określany – corocznie – w ustawie budżetowej. Podziału środków między objęte programem gminy i powiaty mieliby dokonywać wojewodowie – wyjaśnia Paweł Pikula, starosta lubelski.

Najczęściej koszty napraw i modernizacji dróg lokalnych zniszczonych przez ciężki sprzęt przekraczają możliwości finansowe samorządowych budżetów. Jeden kilometr drogi lokalnej stanowiącej dojazd do autostrady kosztuje od 1 do 3 mln zł.