Choć żaden kraj na świecie nie rozpoczął jeszcze eksploatacji dna morskiego, trwają prace nad możliwością wydobycia podwodnych surowców. Jednym z kilkunastu krajów, które przygotowują się do takiej działalności, jest Polska.
Fot. sxc.hu
Polska posiada prawa do działki na Pacyfiku o powierzchni 75 tys. km2 zlokalizowanej 1 tys. mil na zachód od wybrzeży Meksyku. Oprócz naszego kraju prawa do niej mają również pozostali członkowie międzynarodowej organizacji Interoceanmetal: Czechy, Słowacja, Bułgaria, Rosja i Kuba. Szacuje się, że działka kryje złoża minerałów o wartości 40 mld USD. Chodzi o tlenkowe skupienia żelazowo-manganowe, zawierające m.in. mangan, nikiel, kobalt, miedź, tytan czy wanad, z których później można odzyskiwać metale.
Przypuszczalna wielkość zasobów na terenie polskiej działki wynosi 20 mld ton.
Metale są bardzo mocno skoncentrowane, dzięki czemu są to złoża bardzo bogate w porównaniu do jakichkolwiek innych znanych złóż na lądzie, a co za tym idzie – bardzo opłacalne, pomimo że zyski dzielone będą pośród członków Interoceanmetalu.
Zanim jednak będzie można rozpocząć eksploatację minerałów z dna morza, trzeba najpierw zainwestować. Dotychczas nie udało się opracować metody wydobycia surowców oceanicznych, podobno bliscy tego są Amerykanie, Francuzi, Chińczycy, Koreańczycy, Rosjanie i Niemcy.
Obecnie prowadzone są prace pilotażowe realizowane na głębokościach rzędu 1500 m w rejonie Morza Bismarcka. Okazuje się jednak, że większość konkrecji polimetalicznych znajduje się na głębokości około 4 km. Będzie można je wydobyć tylko za pomocą robotów i automatów sterowanych zdalnie.
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.