Jak ustalili śledczy awaria zwrotnicy nie miała wpływu na decyzję o postawieniu dyżurnemu ruchu z posterunku kolejowego w Starzynach zarzutu nieumyślnego spowodowania katastrofy kolejowej. Odkryto, że system kolejowy zauważył usterkę 17 minut przed wypadkiem, jednak nadal nie wiadomo, dlaczego dyżurny nie wykorzystał systemu ręcznego. Mężczyzna wciąż nie może być przesłuchany ze względu na zły stan psychiczny. Możliwe, że winą za to zdarzenie zostaną też obarczone kolejne osoby, bo wykryto ingerencję w dokumentację kolejową, którą poprawiano już po wypadku.

Przyczyny katastrofy, w wyniku której 16 osób poniosło śmierć, a ponad 50 jest rannych, nadal są wyjaśniane. Na szczegółowy raport w tej sprawie trzeba poczekać kilka miesięcy, a może nawet rok.

Eksperci nie wykluczają, że do zdarzenia mogła się przyczynić awaria jednego z rozjazdów i zaraz potem niewłaściwa decyzja dyżurnego ruchu. Przypomnijmy, że odcinek kolejowy, na którym doszło do katastrofy, był modernizowany w roku ubiegłym.

W ciągu kilku tygodniu PKP InterCity oszacuje straty, jakie poniosło w związku z wypadkiem pod Szczekocinami.

Urząd Transportu Kolejowego szczegółowo będzie teraz kontrolować przewoźników zarządcę torów, a wstępne wyniki tych badań poznamy może już w przyszłym tygodniu. Przeanalizowane zostaną zasady i procedury sterowania pociągami, jak również działanie systemów, które kontrolują bezpieczeństwo ruchu.