Jak podaje DGP, testy prowadzone były na linii średnicowej w Warszawie. Najpierw pociąg zahaczył przodem o słup, a potem o jedno z urządzeń przytorowych. To, że zbyt wystający na zakrętach przód pociągu może zahaczać o różne elementy infrastruktury może oznaczać, że konieczne będzie m.in. odsunięcie od torów urządzeń sterowania ruchem, a maszyniści będą musieli zwalniać. Zanim pociągi pojawią się na torach, trzeba też będzie dokładnie sprawdzić wszystkie przewidziane dla nich trasy.

Wśród innych, wcześniej wymienianych zarzutów pod adresem tych składów wskazywano m.in. na to, że są one za drogie oraz nie posiadają systemu pozwalającego na wychylenie składu na zakrętach, co ma ograniczać jego prędkość do 160 km/godz.

Podane przez Dziennik informacje są dementowane przez włoskiego producenta, jak również przez PKP Intercity, natomiast gazeta twierdzi, że informacje są wiarygodne i pochodzą z trzech źródeł.

Oświadczenie rzeczniczki PKP Intercity - Zuzanny Szopowskiej
W nawiązaniu do dzisiejszych doniesień "Dziennika Gazety Prawnej" oświadczamy, że informacje podane przez red. Konrada Majszyka dot. "przytarcia nosa Pendolino" są nieprawdziwe. Pociąg nigdy nie przejeżdżał przez Dworzec Warszawa Centralna ani przez linię średnicową, która w ostatnim czasie była remontowana. Jednocześnie, informacje o tym, że takie zdarzenie nie miało miejsca, przekazaliśmy dziennikarzowi w dniu wczorajszym.