Morawiecki dodał, że prowadzone są rozmowy z potencjalnymi inwestorami, w tym m.in. z Chińczykami i Amerykanami.

Budowę samego portu lotniczego wycenia się na około 20 mld zł, a wraz z pozostałą infrastrukturą - na około 30 mld zł.

Od dawna jako najlepszą lokalizację dla CPK wskazuje się teren pomiędzy Warszawą a Łodzią, w pobliżu skrzyżowania autostrady A1 z A2 i linii kolei dużych prędkości.


W maju pełnomocnikiem rządu ds. CPK został Mikołaj Wild. Po nominacji ocenił, że realizacja CPK jest realna w terminie 10 lat.

- Najbliższym wyzwaniem jest przygotowanie dokumentów, z jednej strony projektów aktów normatywnych, które musimy wprowadzić, ale też zmiany strategicznych dokumentów rządowych, jeśli chodzi o rozwój transportu - dodał Wild.


Ocenia się, że inwestycja powinna być przygotowana pod przepustowość rzędu 100 mln pasażerów rocznie, zaczynając od przepustowości 50 mln pasażerów - według prognoz Urzędu Lotnictwa Cywilnego, w  2030 r. polskie porty lotnicze mają obsługiwać 60 mln podróżnych. W 2016 r. były to niemal 34 mln.

Nie wszyscy eksperci widzą jednak sens takiej inwestycji. - Nie tak dawno zgodziliśmy się z Komisją Europejską, że póki co portów regionalnych mamy w Polsce za dużo i nie będziemy w związku z tym inwestować pieniędzy unijnych w kolejne tego typu przedsięwzięcia. W Unii zresztą aż 70% lotnisk jest deficytowych, z czego 90% obsługuje rocznie mniej niż 1 mln pasażerów. Lotnisk mamy zatem za dużo, jesteśmy także otoczeni dużymi portami przesiadkowymi we Frankfurcie, Wiedniu czy Helsinkach. Czemu nagle miałaby się zmienić mapa podróży lotniczych w Europie na korzyść polskiego rynku? - mówił w rozmowie z naszym serwisem Adrian Furgalski, wiceprezesem zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Przeczytaj także: Centralny Port Lotniczy to nietrafiony pomysł