Z raportu firmy doradczej Reas wynika, że mieszkaniec Glasgow czy Montrealu musiałby pracować pięć lat, aby wystarczyło mu pieniędzy na zakup mieszkania. Londyńczycy - 6,9 roku, dublińczycy - 6 lat, natomiast mieszkańcowi Detroit wystarczą dwuletnie zarobki (średni wskaźnik dostępności mieszkań dla całych Stanów Zjednoczonych wynosi 3,2 roku). Powierzchnia przeciętnego mieszkania w USA wynosi ok. 200 m2, w Wielkiej Brytanii i Irlandii 76 m2 i 88 m2. Natomiast polskie użyte do obliczenia wskaźnika w raporcie przeprowadzonym na zlecenie Gazety Wyborczej mieszkanie ma od 58 m2 (Katowice, gdzie wskaźnik wynosi 4,1 i Kraków ze wskaźnikiem zbliżonym do warszawskiego) do 68 m2 (Warszawa).

Wg danych zgromadzonych przez Open Finance i Home Broker, 50-metrowe mieszkanie w dużym polskim mieście wykonane w przeciętnym standardzie i lokalizacji kosztuje od 4 081 zł (w Łodzi) do 7 783 zł (w Warszawie). Ta 50% różnica oznacza, że cena mieszkania wyniesie od 204 tys. do 389 tys. zł – 185 tysięcy różnicy. Przy 20% wkładzie własnym oraz ratach rozłożonych na 30 lat, w Łodzi konieczne jest wzięcie 163,2 tys. zł kredytu, a w Warszawie aż 311,2 tys. zł. Mieszkaniec Łodzi po 30 latach odda bankowi w sumie 381,8 tys. zł (przy założeniu, że stopy procentowe nie wzrosną) - o 134% więcej niż pożyczył, Warszawiak natomiast poniesie koszt w wysokości 728,1 tys. zł. Różnica wynosi blisko 350 tys. zł.