„Niemal każde pomieszczenie na wrocławskim stadionie ma braki lub jest wykończone niezgodnie z projektem” – uważa inspektor nadzoru budowlanego. Jego zdaniem potrzebny będzie kosztowny i gruntowny remont. Ostre słowa padają z ust Arkadiusza Maciejewskiego, który był inspektorem nadzoru budowlanego przy tej inwestycji. Twierdzi on, że stadion to zwyczajne niedbalstwo i w ciągu roku bądź dwóch trzeba będzie nowo wybudowany obiekt naprawiać. A lista błędów konstrukcyjnych jest długa: „krzywizny i ugięcia dachu, źle wykonany system odwodnienia, przez który pojawią się kosztowne w usuwaniu zacieki, czy wykorzystywane przy pracy tanie zamienniki materiałów budowlanych” – podaje TVN24.

Chociaż inspektor wielokrotnie zwracał uwagę głównemu wykonawcy prac (Max Bögl Polska sp. z o.o.), ten je ignorował. Jako przykłady podaje m.in. brak glazury w sanitariatach, złe wykończenie elewacji i jej izolacji termicznej czy źle dobrane łączniki membrany areny.  Na wykonawcę nie mogła wpłynąć również spółka Wrocław 2012 zarządzająca stadionem.

„Nigdy nie wyrażaliśmy zgody na dokonanie zmian w technologii i materiałach, a takie zostały wprowadzone przez głównego wykonawcę. Wyczerpaliśmy wszystkie możliwe formy nacisku, takie jak wpisy do dziennika budowy, obszerna korespondencja, zgłaszanie spraw na radach budowy i innych spotkaniach z wykonawcą. Bezskutecznie. Sprawa znalazła swój finał więc w sądzie” – wyjaśnia Adam Burak, rzecznik spółki.

Władze miasta nałożyły na wykonawcę kary w wysokości 82 mln zł za opóźnienia w budowie. Jednak Max Bögl nie zamierza płacić i skierował sprawę do sądu.