Z kolei inwestor - spółka TreiMorfa, wniósł skargę na Kraków do resortu skarbu, ponieważ niemożność dokończenia budowy tłumaczy opieszałością miasta i konserwatora zabytków.

Właścicielem budynku w 2005 r. stała się spółka TreiMorfa (kontrolowana przez luksemburską firmę Eurozone), która odkupiła go od Węglozbytu SA. Wraz z tą transakcją na nią przeniosło się zobowiązanie co do kary, jeśli budowa nie skończy się w grudniu 2005 r. Nowy właściciel przejął budynek 2 miesiące przed upływem tego terminu, a w związku z tym zakończenie budowy w terminie było nierealne. Miasto tłumaczy, że kupujący miał świadomość sytuacji, a przepisy są po to, by je stosować, dlatego nie ma powodu do specjalnego traktowania tego inwestora.

Rok temu właściciele budynku złożyli do premiera i ministra skarbu pismo z wnioskiem o polubowne rozwiązanie kwestii spornej z miastem. Równocześnie zarzucili władzom Krakowa i konserwatorowi zabytków utrudnianie załatwienia sprawy oraz nierówne traktowanie inwestorów. Szkody własne wyceniono na 73 mln zł.

Spór o szkieletora zdaje się nie mieć końca, jakkolwiek wiedzą już o nim chociażby Rzecznik Praw Obywatelskich, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ambasada Luksemburga czy Komisja Europejska.

Szkieletor istnieje w krakowskim krajobrazie już od ponad 30 lat. Nie tylko niszczy panoramę miasta, ale zajmuje miejsce na bardzo atrakcyjnej działce. Wszystkim stronom konfliktu powinno więc zależeć na tym, by spór jak najszybciej się zakończył, a budowa ruszyła.