San Gimignano nazywane jest często średniowiecznym Manhattanem z uwagi na 13 zabytkowych wież znajdujących się w ścisłym centrum miasteczka, zbudowanych przez dwa rywalizujące ze sobą rody: Gwelfów (stronnictwo cesarskie) i Gibellinich (stronnictwo papieskie). Miasteczko znajduje się niedaleko Sieny, dlatego co roku odwiedzają je aż 3 mln turystów. 

Mimo to, centralna władza administracyjna nie pozwala na przeznaczanie funduszy na utrzymanie zabytków w odpowiedniej kondycji, skarży się burmistrz, Giacomo Bassi. Rozpoczęto co prawda niedawno prace mające na celu renowację i zabezpieczenie części murów (wytypowanych jako te najbardziej narażone na erozję), jednak w wyniku niekorzystnych warunków pogodowych podkopane zostały fundamenty innego odcinka murów, co sprawiło, że część ściany runęła. 


To absurd, by na koncie bankowym rady miasta leżało 8 mln EUR, których nie można wydać. To katastrofa – powiedział Bassi. I dodał: Nasze miasto to element światowego dziedzictwa, wszyscy powinni pomóc w zachowaniu go, nie tylko 7 tys. mieszkańców San Gimignano.

Sekretarz generalna włoskiego ministerstwa dziedzictwa kulturowego Carla Di Francesco powiedziała, że skontaktowano się z radą miasta w celu jak najszybszego opracowania planu renowacji murów. Burmistrz podkreśla, że to za mało, apeluje o konkretne działania. My, burmistrzowie tych małych, delikatnych perełek, nie możemy być pozostawieni sami sobie – podsumował. 

San Gimignano: stan na chwilę obecną

W wyniku wtorkowego zdarzenia nikt nie ucierpiał. Wokół murów wybudowano niedawno nowy chodnik (za kwotę 1,2 mln EUR), jednak strażacy stwierdzili, że w trakcie katastrofy nikogo tam nie było; przeprowadzili poszukiwania przy pomocy psów.

Prywatna firma budowlana zabezpieczyła teren. Sytuacja jest monitorowana. 

Przeczytaj także: W Gliwicach powstał woonerf