Takie ograniczenie środków na przedsięwzięcia spowoduje, że wiele małych i średnich firm stanie w obliczu zapaści, a na pozyskanie kontraktów będzie dużo większy popyt, zaś pieniędzy do rozdania zdecydowanie mniej. Oznacza to, że wiele firm upadnie, jeśli w porę nie zakotwiczą się w innej branży, dającej im szanse na przetrwanie.

Na największe niebezpieczeństwo w obliczu kończącego się dopływu dużych środków na inwestycje narażone są firmy budowlane, zwłaszcza działające w ramach podwykonawstwa. To odbije się też na rynku pracy i obniżeniu wzrostu gospodarczego. Najgorszym okresem mają być lata 2013 - 2014. O ile jeszcze w tym roku wydamy na inwestycje 33 mld zł, to za rok będzie to około 30 mld zł, a już za dwa lata - tylko 13 mld zł.

Wielkie firmy już jakiś czas temu zaczęły przekładać swoją działalność na inne branże. Np. Polimex-Mostostal nastawia się na działanie w sektorze energetycznym w najbliższych latach, chociaż dotychczas najwięcej działał w drogownictwie. Podobnie zachowa się Budimex, który poza branżą energetyczną zamierza działać również w ramach modernizacji kolei. Niektóre z firm postanowiły na czas zastoju inwestycyjnego w Polsce przenieść swoją działalność do innych krajów. Np. budowlańcy liczą na pozyskiwanie lukratywnych kontraktów związanych z planowaną na 2014 r. zimową olimpiadą w Soczi czy Mistrzostwami Świata w Piłce Nożnej, które w 2018 r. zostaną rozegrane w 2018 r. w Rosji.