Najwyższa Izba Kontroli zajęła się sprawą ekranów akustycznych i hałasem w dużych miastach. Kontrolerzy sprawdzili, dlaczego przy polskich drogach jest tak wiele ekranów, chociaż w wielu lokalizacjach nie jest to uzasadnione.
Fot. inzynieria.com
W okresie tzw. boomu drogowego przed Euro 2012 w Polsce normy dotyczące hałasu były zdecydowanie bardziej rygorystyczne niż np. w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Z tego powodu ekrany akustyczne były montowane nawet w lokalizacjach, w których brak do tego logicznego wytłumaczenia. W polskim prawie montaż ekranów był najbardziej popularną formą w zakresie zabezpieczenia przed hałasem. W wielu europejskich krajach w tym zakresie stosuje się też inne rozwiązania, np. budowę wałów, zakładanie pasów zieleni, obniżenie dopuszczalnej prędkości w porze nocnej.
Z danych opublikowanych przez NIK wynika, że ani resort transportu ani GDDKiA nie analizowały możliwości stosowania innych, tańszych zabezpieczeń przed hałasem. Tymczasem stosowanie ekranów akustycznych wiązało się z kosztem nawet kilku procent wartości całej inwestycji.
NIK ujawniła następujące nieprawidłowości przy budowie ekranów akustycznych:
„- w kilku miejscach A2 - na odcinku 4,1 km - wybudowano ekrany akustyczne równolegle do wałów ziemnych. Stosowanie podwójnych zabezpieczeń (koszt ekranów wyniósł ok. 12 mln zł) nie miało uzasadnienia zarówno technicznego, jak i ekonomicznego;
- na A2 niepotrzebnie zaplanowano i wybudowano ekrany na odcinku 600 m dla ochrony siedliska, które faktycznie od 15 lat było pustostanem (koszt budowy 1 mln zł);
- w kilku przypadkach na A2 nie zachowano ciągłości ekranów pod wiaduktami i przy wyjazdach z MOP, tak by skutecznie chroniły domy przed hałasem;
- ekrany akustyczne niepotrzebnie wybudowano dla ochrony terenów, które były niezabudowane, a jedynie przeznaczone w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego pod przyszłą zabudowę mieszkaniową (odcinek drogi nr 786 i A1 - łącznie 6,2 km). Stawianie ekranów, które swoją funkcję mają spełnić dopiero za kilkanaście lat naraża inwestora na niepotrzebne koszty, bo trwałość elementów ekranów (paneli) nierzadko jest znacznie krótsza od zakładanego czasu ich eksploatacji. Ekrany postawiono w miejscach niezabudowanych, ponieważ Minister Środowiska nie doprecyzował jednoznacznie sformułowania „tereny przeznaczone” użytego w art. 113 ust. 1 pkt Prawo ochrony środowiska. Zdaniem NIK dopuszczalne poziomy hałasu powinno się odnosić do terenów faktycznie zagospodarowanych na wskazane w ustawie cele, a nie dopiero przeznaczonych w planach zagospodarowania przestrzennego pod zabudowę nawet w odległej przyszłości. GDDKiA oraz niektóre organy odpowiedzialne za ochronę środowiska błędnie interpretowały ten przepis;
- Świętokrzyski Zarząd Dróg Wojewódzkich nie ograniczył budowy ekranów dźwiękochłonnych na drogach wojewódzkich nr 728 i 786, choć pozwalały na to podwyższone już dopuszczalne poziomy hałasu. Na drodze nr 728 mogło być mniej ekranów o prawie 3 km (5,3 km zamiast 8,2 km), z kolei na drodze nr 786 różnica byłaby jeszcze bardziej widoczna (0,7 km zamiast 4,7 km). Oszczędności z tego tytułu mogły wynieść blisko 21,5 mln zł” – czytamy w skrótowym raporcie z przeprowadzonej kontroli.
Najwięcej ekranów akustycznych zamontowano w okresie, kiedy zgodnie z prawem były one preferowanym zabezpieczeniem przed hałasem. Przepis ten został uchylony dopiero w styczniu 2013 r. Dzięki temu zarządcy dróg i organy zajmujące się środowiskiem mają większą swobodę w wyborze zabezpieczeń.
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.