W III Rzeczypospolitej nastąpił istotny rozwój inżynierii komunikacyjnej. W znaczący sposób poprawiony został stan polskich dróg, postępuje także modernizacja szlaków kolejowych.
prof. dr hab. inż. Jan Biliszczuk, Politechnika Wrocławska
Zauważmy, że większość realizowanych inwestycji finansowana jest ze środków UE. Przez Polskę „przepłynęło” kilkadziesiąt miliardów euro, dzięki czemu były miejsca pracy i pozostaną obiekty, ale jest też druga strona medalu. Wielu z nas zadaje sobie pytanie, które należy skierować do polityków w zbliżających się kampaniach wyborczych, a mianowicie: jak to się stało, że na tej wielkiej fali prosperity nie wyrósł żaden polski koncern budowlany, zdolny do rywalizacji międzynarodowej, ani biuro projektowe o podobnych możliwościach? Jest jasne, że „wartość dodatkowa” – czyli zysk z tych inwestycji – nie jest kumulowany w Polsce.
Trzeba zadać naszym decydentom pytanie: jak to jest, że autostradą A4 mieliśmy jechać do Lwowa na mecze EURO2012, a do dziś (rok 2015) trasa ta nie jest gotowa. Podobnych pytań można stawiać znacznie więcej!
Na takie pytania najczęściej słyszymy odpowiedź administracji, że to wina wykonawców. Ta odpowiedź rodzi następne pytania: jakie stosujemy w Polsce kryteria wyboru potencjalnych wykonawców robót, skoro tak często do realizacji ważnych kontraktów wybieramy „nieudaczników”?
Każdy inżynier wie, że duże inwestycje, jak np. poszczególne odcinki autostrad, to prototypy, a budowa prototypu obarczona jest zawsze pewnym ryzykiem, które powinno być zrównoważone. Oznacza to, że część ryzyka powinien również ponosić zamawiający. Z rachunku prawdopodobieństwa jasno wynika, że jeżeli chcemy ryzyko ograniczyć do zera, to koszt inwestycji rośnie do nieskończoności. Żaden zamawiający nie ma takich pieniędzy. Kontrakty opiewają na skończone sumy, co oznacza, że ryzyko związane z realizacją jest zawsze większe od zera.
Może warto postawić pytanie o poziom przygotowania zawodowego naszej administracji? Liczba procesów sądowych, dotyczących różnych kontraktów, jest zatrważająca. To, co jeszcze parę lat temu załatwiali inżynierowie po dziesięciominutowej naradzie technicznej – dziś rozstrzygają sądy po kilkuletnich procesach.
Pamiętajmy, że pomoc UE znacznie przewyższa pamiętny plan Marshalla i już dziś musimy myśleć, co będzie po roku 2020, gdy pomoc się skończy. Zostaniemy z rzeszą dobrze przygotowanych inżynierów i robotników, dla których nie będzie w Polsce pracy. Obym się mylił!
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.