O konflikcie włoskich spółek z GDDKiA pisaliśmy już w tym tygodniu (tutaj). Inwestor stanowczo stwierdził, że nie ma zamiaru realizować bezpodstawnych roszczeń, a tym bardziej wypłacać pozakontraktowych środków. Strona publiczna nie będzie ponosić kosztów np. za źle oszacowane ryzyko, błędnie skalkulowane ceny materiałów czy potrzeb sprzętowych i kadrowych niezbędnych do terminowej realizacji kontraktu – podano w oficjalnym komunikacie.

Jak wynika z informacji pozyskanych przez RMF FM, Salini i Impresa nie reagują na ponaglenia ze strony zamawiającego. W związku z tym GDDKiA postawiła ultimatum: firmy mają wrócić do pracy w ciągu siedmiu dni; w przeciwnym razie zerwie z nimi kontrakty i naliczy kary umowne.


Najbardziej stratni na konflikcie wydają się być podwykonawcy, którzy – jak podaje serwis informacyjny – od tygodni nie otrzymują wynagrodzenia za swoją pracę. Ich przedstawiciele zwrócili się już do premiera Mateusza Morawieckiego i rządu z prośbą o interwencję. Postulujemy o pomoc w natychmiastowej wypłacie zaległych płatności wszystkim podwykonawcom, na tyle szybkiej, by ochronić firmy przed bankructwem – piszą w liście.

Salini Impregilo realizuje dla GDDKiA pięć kontraktów drogowych, w wyniku których powstać ma 80 km dróg (głównie ekspresowych). Wartość tych umów to 3,54 mld zł. Z kolei Impresa Pizzarotti ma wybudować cztery odcinki dróg ekspresowych o łącznej długości 80 km. Kontrakty te są warte 1,65 mld zł.

Przeczytaj także: Co dalej z Astaldi?