Skarpy i nasypy na trasie, wykonane zgodnie z projektem nie spełniają norm stateczności i nadal mogą się obsuwać - twierdzi dyrekcja firmy Strabag, która budowała gorzowską obwodnicę.

Z powodu obsuwających się skarp o prawie rok przesunięto termin oddania drogi do użytku. Inwestycję badała Najwyższa Izba Kontroli. Raport nie pozostawił suchej nitki na wykonawcy trasy -konsorcjum Strabag-Kirchner oraz na nadzorze budowlanym, który z ramienia Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad kontrolował budowę. NIK przygotowuje wniosek do prokuratury. Zdaniem NIK nasypy zostały wykonane niezgodnie ze sztuką budowlaną.

Strabag się broni. W liście do "Gazety" dyrekcja twierdzi, że niestabilne nasypy i skarpy to efekt złego projektu Transprojektu Gdańskiego. Według Strabaga, projektanci błędnie obliczyli współczynnik stateczności. Wykonawca jeszcze w2005r. (początek budowy) zgłaszał GDDKiA wątpliwości, ale ich pisma pozostawały bez odpowiedzi. Pierwsze skarpy osuwały się w marcu 2006 r., kolejne wiosną 2007. Ostatnie w kwietniu br. już po otwarciu obwodnicy.

Jak mówi Dariusz Słotwiński, dyrektor ds. rozwoju firmy Strabag, jeszcze w trakcie budowy i zaraz przed uzyskaniem pozwolenia na użytkowanie trasy, trzy firmy GT Projekt, Unigeo i Instytut Techniki Budowlanej zbadały stateczność skarp. Wszystkie trzy ekspertyzy potwierdziły, że współczynnik stateczności mieści się między 0,67-1,17 i nie spełnia norm Ministerstwa Transportu, która dla tego typu obiektów wynosi 1,5.