Z funduszy  zapisanych w Programie Operacyjnym "Infrastruktura i Środowisko" Polska ma wybudować ok. 650 km autostrad oraz 2200 km dróg ekspresowych. Jest to zarazem największy taki program w historii Unii Europejskiej. Na ten cel przeznaczono bowiem blisko 28 mld EUR dofinansowania. Niestety zagrożenie utraty części tej kwoty jest jak najbardziej realne.

Jak ustalił "Dziennik",minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska przedstawiła premierowi informację, z której wynika, że zagrożone może być aż 73% unijnej dotacji. Minister bowiem ostrzega, że w GDDKiA wystąpił - jak czytamy w dokumencie - "istotny problem z niezwłocznym wdrożeniem działań naprawczych". Co to oznacza? GDDKiA zleca dla planowanych inwestycji drogowych tylko jedną analizę ich wpływu na środowisko naturalne, a UE wymaga sporządzenia dwóch (gdy zapada decyzja o lokalizacji drogi i gdy decyduje się jej ostateczny przebieg oraz kształt). GDDKiA zapewnia,  że jej wszelkie działania są zgodne z prawem. Polskim a nie unijnym.

Jak wynika z notatki, do której dotarł "Dziennik", ponad połowa inwestycji przecina tereny z tzw. shadow list, czyli obszary obszary, które organizacje ekologiczne zgłaszają do Brukseli jako uzupełnienie programu Natura 2000. Budowa dróg na takich obszarach jest więc ryzykowna, bowiem każde zaniedbanie kończy się wstrzymaniem budowy i koniecznością korekty, jak w Dolinie Rospudy, odebraniem dofinansowania, a nawet nakazem rozbiórki inwestycji. Na dzień dzisiejszy zagrożenie dotyczy projektów, na które przypada aż 55% unijnych środków.