Łukasz Madej: Myśli Pan „Via Carpathia” i jakie pierwsze słowa przychodzą do głowy?

Tomasz Poręba: Skojarzenia są dość proste - rozwój, transport, dostępność. To przede wszystkim cele, jakie wiążemy z budową tej drogi: poprawa dostępności komunikacyjnej wschodnich regionów UE, tworzenie nowych miejsc pracy, ale także promocja regionu Karpat.

Ł.M.: Od jak dawna jest Pan zaangażowany w budowę tej drogi?

T.P.: W zasadzie od początku mojej pracy na stanowisku europosła, czyli od ponad siedmiu lat. Wielokrotnie podnosiłem ten temat na forum Komisji Transportu i Komisji Rozwoju Regionalnego, przygotowywałem opinie, poprawki, organizowałem konferencje i wysłuchania - krótko mówiąc, stopniowo zapoznawałem europosłów z całej Europy z tym projektem. Spotykałem się także z unijnymi komisarzami, niektórych z nich udało nam się również zaprosić na Podkarpacie, by przekonywać na miejscu o konieczności budowy tej drogi. Jestem szczęśliwy, że po wielu latach tych starań kilka miesięcy temu Parlament Europejski głosami ponad pół tysiąca europosłów poparł mój raport w sprawie poprawy dostępności komunikacyjnej Europy Środkowo-Wschodniej, w którym jednym z kluczowych elementów była właśnie konieczność budowy szlaku Via Carpathia.

Ł.M.: Dlaczego warto budować tę trasę? Jakie były główne założenia pomysłu?

T.P.: Budowa tej drogi, a w dalszej perspektywie objęcie regionu Karpat również osobną strategią makroregionalną, to urzeczywistnienie jednej z fundamentalnych zasad przyświecających UE – zrównoważonego rozwoju. Region Karpat, jak żaden inny, zasługuje na własną strategię rozwoju, zarówno ze względu na uwarunkowania geopolityczne, jak i sytuację ekonomiczno-społeczną. Jest to obszar najsłabszy konkurencyjnie, obejmujący najbiedniejsze tereny UE, borykający się z takimi problemami, jak porzucanie ziemi, duże migracje ludności w związku z brakiem perspektyw zawodowych, zanieczyszczenie środowiska, nadmierna eksploatacja zasobów naturalnych, niedobory infrastrukturalne - szczególnie, jeżeli chodzi o infrastrukturę transportową.


Ł.M.: Z Pana doświadczenia wynika, że rzeczywiście budowa podobnych dróg to naprawdę szansa dla terenów mniej rozwiniętych?

T.P.: Drożna droga, swoisty kręgosłup komunikacyjny, jakim na ścianie wschodniej ma szansę stać się Via Carpathia, to szansa przede wszystkim na przyciągnięcie inwestorów. Via Carpathia umożliwia połączenie na linii północ-południe i przecina autostradę A4, co pozwoli także na łatwą komunikację z Zachodem. Dobra sieć drogowa rzeczywiście może stać się ważnym argumentem na rzecz rozwoju. Jednym z takich przykładów – na co zwracają uwagę również przedsiębiorcy – była modernizacja drogi S3, która usprawniła połączenie Szczecina z krajem.

Ł.M.: Statystycznie to szansa dla ilu tysięcy ludzi?

T.P.: Szlak Via Carpathia połączy siedem państw oraz wiele regionów granicznych Unii Europejskiej. To miliony ludzi, dla których budowa tej drogi oznacza realne podniesienie jakości życia. Z pewnością ten szlak pozwoli przyciągnąć wiele inwestycji i stworzyć setki miejsc pracy. Przyniesie to pośrednie lub bezpośrednie korzyści wszystkim mieszkańcom naszego regionu.

Ł.M.: Co na temat tej inwestycji mówią zwykli ludzie z terenu, który Pan reprezentuje?

T.P.: Mieszkańcy Podkarpacia widzą oczywiste korzyści, jakie płyną z budowy tego szlaku. W trakcie spotkań dociera do mnie wiele głosów wsparcia dla moich działań, co chyba najlepiej świadczy o potrzebie ukończenia tego projektu. Również w mediach lokalnych temat ten budzi duże zainteresowanie. Przede wszystkim droga ta zapewni mieszkańcom wschodniej Polski połączenie z najważniejszymi miastami wojewódzkimi i stworzy nowe możliwości prowadzenia biznesu także w kierunku północnym i południowym. Nie można zapomnieć również o korzyściach dla sektora turystycznego, dla którego dostępność komunikacyjna jest warunkiem stabilnego rozwoju.

Ł.M.: Czasem można przeczytać w mediach, że droga zagrozi polskim portom. To prawda?

T.P.: Należy jednoznacznie podkreślić, że wszelkie głosy przeciwko Via Carpathia, które podnoszą, że droga nie będzie wzmacniać polskich portów tylko litewskie, są nieprawdziwe. Trasa, która w Polsce będzie biegła z Barwinka przez Rzeszów na Lublin, następnie drogą S17 na Warszawę, a ze stolicy drogą S7 i A1 do polskich portów, pozwoli Węgrom, Rumunom, Słowakom i Bułgarom wysyłać towary do portów w Polsce, przyczyniając się do ich rozwoju.

Ł.M.: Powiedział Pan kiedyś, że budowa tej trasy „poprawi bezpieczeństwo całej UE, zwłaszcza w kontekście konfliktu zbrojnego na Ukrainie”.

T.P.: Via Carpathia będzie jedynym tego rodzajem połączeniem komunikacyjnym na wschodniej flance UE, które ułatwi komunikację między państwami, których bezpieczeństwo jest poważnie zagrożone przez niestabilną sytuację polityczną na wschodzie Europy. Połączenie państw bałtyckich z ważnym portem nad Morzem Śródziemnym stworzy unikalną możliwość zapewnienia szlaku dostaw i zaopatrzenia dla wojsk sojuszniczych, które od niedawna stacjonują w Polsce.

Ł.M.: Czy aktualna sytuacja polityczna może wpłynąć na problemy z realizacją projektu?

T.P.: W ostatnim czasie projekt budowy Via Carpathia nabrał rzeczywistego przyspieszenia. W ubiegłym roku z inicjatywy ministra Adamczyka odbyło się spotkanie ministrów transportu państw Via Carpathia, zakończone podpisaniem deklaracji woli o budowy tej drogi. Kolejne spotkanie odbyło się w listopadzie, w dziesiątą rocznicę podpisania deklaracji łańcuckiej. Była to znakomita okazja do wymiany informacji na temat postępu prac przy realizacji tego projektu. Trwają prace m.in. na Słowacji i Węgrzech. W Polsce zostały rozpisane przetargi na budowę tej drogi w kierunku Lublina, otwarto część obwodnicy Lublina w ciągu drogi S19, ruszył II etap przetargu na obwodnicę Stalowej Woli i Niska oraz na odcinek Lasy Janowskie-Nisko. Jednocześnie udało się zagwarantować środki na S19 do Babicy, otrzymaliśmy też pozytywną decyzję środowiskową na budowę całego odcinka Rzeszów-Barwinek, a pod koniec roku rząd przyznał środki na prace przygotowawcze na tej trasie. To realny start budowy S19 od Rzeszowa na południe Europy.

Ł.M.: Dziękuję za rozmowę.