Inwestorzy zaczynają rozumieć, że prace geotechniczne nie są kosztowną częścią inwestycji, która generuje wydatki bez efektu zewnętrznego – one umożliwiają budowanie w miejscach dotąd niedostępnych – mówi Mateusz Hager, dyrektor działu fundamentowania firmy Greifbau.
Mateusz Hager, dyrektor działu fundamentowania firmy Greifbau sp. z o.o. Fot. Quality Studio
Łukasz Madej: Rola geotechniki w budownictwie znacząco zmieniła się w ciągu ostatnich lat. Na czym ta zmiana polega?
Mateusz Hager: Nastąpił gwałtowny wzrost udziału geotechniki w całym sektorze budownictwa. Wcześniej prace geotechniczne dotyczyły głównie skomplikowanych realizacji obiektów przemysłowych, mostowych bądź wielkopowierzchniowych budynków handlowych. Obecne znaczące zainteresowanie tego typu pracami podyktowane jest wyczerpującym się zasobem terenów o prostych warunkach gruntowych. Co ciekawe, zainteresowanie robotami geotechnicznymi, w zakresie budownictwa jednorodzinnego, coraz częściej wykazują również inwestorzy prywatni. Tak samo jest w przypadku deweloperów.
Ł.M.: To właśnie geotechnika jest obecnie najmocniej rozwijającym się sektorem budownictwa?
M.H.: Trudno to jednoznacznie stwierdzić, ale z całą pewnością geotechnika staje się integralną częścią wielu inwestycji budowlanych. Pamiętajmy, że w budownictwie najbardziej kosztowne są projekty drogowe oraz kolejowe, a w zasadzie w ramach każdego z nich realizowane są prace geotechniczne.
Ł.M.: Przeprowadzenie robót geotechnicznych to najtrudniejsza część inwestycji budowlanej?
M.H.: Wielokrotnie tak. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że ze względu na jedynie w różnym stopniu przybliżone rozpoznanie podłoża gruntowego prace geotechniczne, często już na etapie realizacji, generują konieczność wykonania dodatkowych robót. Ponadto, ich charakter, ich ewentualna niewłaściwa realizacja skutkuje zdecydowanie bardziej poważnymi konsekwencjami dla inwestycji niż ma to miejsce na etapie innych prac budowlanych.
Ł.M.: Jak ważną rolę w realizacji prac geotechnicznych pełni rozpoznanie podłoża?
M.H.: Rolę podstawową i cały czas niedocenianą przez inwestorów. Konieczność ewentualnej naprawy błędnie wykonanych prac, które zrealizowano w oparciu o niewłaściwe rozpoznanie podłoża gruntowego, czasami nawet podwaja koszty całej inwestycji. Mimo to, inwestorzy, szukając oszczędności, często próbują przekonać projektanta fundamentów do rezygnacji z części badań geologicznych. Badań, podkreślę, których koszt jest mniejszy niż jeden procent wartości całej inwestycji.
Ł.M.: W ostatnim czasie jednak zmienia się podejście inwestorów do robót geotechnicznych?
M.H.: Inwestorzy zaczynają rozumieć, że prace geotechniczne nie są kosztowną częścią inwestycji, która generuje wydatki bez efektu zewnętrznego – one umożliwiają budowanie w miejscach dotąd niedostępnych. Także znajomość technologii, pojęć, warunków realizacji prac, stają się bardziej powszechne wśród inwestorów niż dotychczas.
Ł.M.: Kiedy Państwo rozmawiacie z klientami na temat zadań geotechnicznych, jakie najczęściej słyszycie pytania?
M.H.: Oprócz aspektu finansowego, najczęściej dyskusje dotyczą minimalizowania gabarytu fundamentu, na przykład grubości ściany szczelinowej, która ingeruje w ściśle zdefiniowaną kubaturę części podziemnej obiektu.
Ł.M.: Obecny rozwój geotechniki pozwala budować w każdych warunkach gruntowych, czy jednak ciągle w tym obszarze można coś zmienić?
M.H.: Postęp w wydajności sprzętu do budowy fundamentów specjalnych oraz rozwój zaawansowanych technik obliczeniowych przy projektowaniu pozwalają na bardzo rozległe stosowanie geotechniki w zróżnicowanych warunkach gruntowych. W tej sytuacji o decyzji przesądza rachunek ekonomiczny przedsięwzięcia budowlanego.
Ł.M.: Obecnie mamy do czynienia z taką sytuacją, że szczególnie w centrach dużych polskich miast coraz mniej jest działek, co wymusza „zejście” z obiektami pod ziemię. Do jakiej głębokości będą w przyszłości powstać np. parkingi podziemne? Co pod tym względem dziś jest już standardem?
M.H.: Obecnie w Polsce standardem jest jedna kondygnacja podziemna, ale, choćby w ramach najbliższych obserwowanych przez mnie inwestycji, powstaną dwa poziomy parkingów. Do tego w miejscach szczególnie atrakcyjnych, np. w Warszawie i Krakowie, uczestniczymy w konsultacjach technicznych dla inwestycji o trzech kondygnacjach podziemnych. Oczywiście, znam jeszcze głębiej posadowione obiekty, o czterech czy pięciu kondygnacjach podziemnych, ale takie rozwiązania nie są jeszcze popularne. Chociaż docelowo zapewne u nas także będą powstawać podziemne parkingi o sześciu kondygnacjach, jak to ma miejsce w krajach Europy Zachodniej, np. w Paryżu.
Ł.M.: Do jakiej głębokości można coś budować, a na jakiej głębokości przestaje to być możliwe czy opłacalne?
M.H.: To uzależnione jest od warunków gruntowych i wodnych oraz charakteru inwestycji. W krajach Azji południowo-wschodniej spotyka się posadowienie obiektów na palach o długości przekraczającej 100 m, podobnie głęboko drążone są niektóre tunele. W Polsce najczęściej posadowienie obiektów nie przekracza 15 m głębokości, głębsze realizacje są spotykane, ale koszty tych prac są zawsze przedmiotem długotrwałej analizy ekonomicznej.
Ł.M.: Jakie widzi Pan najbardziej dochodowe i przyszłościowe działania w geotechnice?
M.H.: Sądzę, że budownictwo tunelowe to przyszłościowy i dochodowy dział geotechniki, zwłaszcza w Polsce, gdzie już wiele inwestycji będących w fazie projektowej (np. północna obwodnica Krakowa, tunel w Świnoujściu, trasa kolejowa do Zakopanego) przewiduje realizację tuneli. Ponadto, z uwagi na rozwój miast, gdzie występuje ograniczona przestrzeń dla zabudowy, powszechne staną się technologie zabezpieczające wykopy.
Ł.M.: Dziękuję za rozmowę.
Przeczytaj także: Przyszłość należy do geotechników
Konferencje Inżynieria
WIEDZA. BIZNES. ATRAKCJE
Sprawdź najbliższe wydarzenia
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.